Wednesday, January 11, 2012

Wędrówka po to, co najlepsze.. z cyklu Moja Historia

Wszystkiego Najlepszego Justynko z okazji urodzin!

Historia Justynki

Dostałam maila. Od Krysi, Wspaniałej Istoty zaprzyjaźnionej internetowo (dzięki Justynko - to TY jesteś wspaniała) z propozycją napisania o swojej drodze do zdrowia. Czuję się zaszczycona. I tak siadłam i postanowiłam napisać. Swoją historię. Taki sobie zrobiłam prezent na zbliżające się czterdzieste któreś urodziny. Na Nowy Rok. Na nową drogę.

Wegetarianizm.
To był chyba początek mojej drogi do zdrowia i dobrego samopoczucia. Drogi, w której jestem, jestem i idę dalej.
To było ponad 20 lat temu, dokładnej daty nie pamiętam. Głęboka komuna. Dziwaczne czasy, gdy nic nie było w sklepach, pomarańcze wystane w tasiemcowych kolejkach raz do roku w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Jadałam wtedy mięso. Myślę, że gdybym wcześniej uzmysłowiła sobie, jak wiele cierpień zadaje się zwierzętom zanim zostaną zjedzone – szybciej zostałabym wegetarianką. Bo taki był powód – współczucie dla zwierząt. Nie kojarzymy jakoś, że żywa świnka to to samo zwierzątko, które leży na naszym talerzu tylko już martwe.
Mój wegetarianizm nie był początkowo dietą rozsądnie zaplanowaną. Po wyrzuceniu mięsnego kotleta z talerza, zostawały ziemniaki i surówka. Nie bardzo było wiadomo, czym zastąpić mięso. Nie było Internetu (tu pewnie co młodszy czytelnik pokiwa głową z niedowierzaniem ;),  literatury,  produkty wegetariańskie - nawet o tym nie śniłam.
Jedyni wegetarianie, których wtedy znałam to moja Mama i Siostra. Domyślacie się, że nie było łatwo. Odpierać ataki przeciw, słuchać kpiących: „no przecież marchewka też czuje", robisz sobie krzywdę, przecież trzeba jeść mięso by żyć, mieć siłę …. Teraz jedynie uśmiecham się pod nosem, kiedyś przejmowałam się i złościłam bardzo.
Jadłam białą mąkę, cukier, kupowane ciasteczka, sery i jajka, warzywa i owoce. I stale walczyłam z nadprogramowymi kilogramami. Z alergią na pyłki, na kota, katarem siennym. Alergie po latach ustąpiły. Nie wiem, czy spowodował to upływ czasu, coraz zdrowsza dieta, czy też może tkwiły one w mojej głowie tak mocno, że manifestowały się w ciele.
Ale te nadprogramowe kilogramy nadal były. Nie muszę Wam pisać jak bardzo mi one życie zatruwały. W najcięższym ( wagowo ) okresie mojego życia ważyłam około 60 kg. Przy niewielkim wzroście potrafiły one skutecznie odebrać mi radość życia i obniżyć poczucie własnej wartości do minimum.
Po drodze do weganizmu rzuciłam palenie (jejku jak ja mogłam kiedyś to sobie robić ????!! ).
8 miesięcy temu zmieniłam dietę na wegańską. Kilogramy zniknęły nawet nie wiem kiedy. Jestem szczupła ( huraaaaa ! ). Jem dużo, lubię jeść, a co ważne jem smacznie i bez wyrzutów sumienia ( zarówno wobec siebie jak i zwierząt ). Mam dużo energii, dobrze się czuję, jestem zdrowa. Wyniki mam idealne.
Nie chodzę do lekarza, bo nie mam po co. Minęły mi koszmarne trwające tygodniami migreny, które wyłączały mnie z życia na dobre.
Moja dieta wegańska oparta jest na zielonych szejkach, owocach, warzywach (dużo surowego ), roślinach strączkowych, brązowym ryżu, ciemnym makaronie, mące z pełnego przemiału, pełnoziarnistym pieczywie, orzechach , mleku sojowym. Rzadko używam cukru ( trzcinowy ) i żywności przetworzonej. Pijam namiętnie kawę ( nie wiem czy to dobrze, czy źle z punktu widzenia dietetyki, ale lubię i nie odmawiam sobie ), nie gardzę dobrym wytrawnym winem w rozsądnej ilości.
Muszę koniecznie tu wspomnieć o diecie witariańskiej. Nigdy nie przypuszczałam, że spróbuję. Dopóki nie trafiłam na wspaniałego bloga cudownej Istoty  http://surowadieta.blogspot.com/
Dzięki Ewci spróbowałam i było to jedno z najwspanialszych doświadczeń w moim życiu. Nie jestem na surowej diecie teraz, ale gdy tylko miną zimne dni i pojawią się świeże sezonowe owoce i warzywa znów skorzystam . Można powiedzieć, że jestem okresową witarianką .

Tak wygląda moja droga na poziomie ciała. Jednak nie jestem tylko ciałem . Jestem istotą duchową, wyposażoną w ciało . Jeśli razi Was słowo „ duchową",  możecie zastąpić słowem energetyczną np. I dlatego pisanie o drodze do zdrowia jedynie na poziomie ciała byłoby niepełne. Uważam, że nie ma zdrowego ciała bez zdrowego ducha . Jeśli coś w moim wnętrzu jest „ nie halo „ , budzi mój sprzeciw, pojawia się lęk, od razu objawia się to w moim ciele i fizycznym samopoczuciu.
Zmieniam się również na poziomie niecielesnym, na co dzień może to nie jest spektakularne, ale z perspektywy czasu bardzo widoczne.
Jeszcze dwa lata temu byłam nieszczęśliwą i niewidzącą wyjścia z sytuacji kobietą, uwikłaną w strasznie toksyczny związek z alkoholikiem, manipulantem i terrorystą psychicznym. Byłam zaszczutym zwierzątkiem. Nikt ( bo i do zwierzeń skłonna w tamtej sytuacji nie byłam ) nie wie ile kosztowało mnie wyzwolenie się. Odzyskanie dawnej siebie. Powrót do normalności, którą teraz tak bardzo cenię. I z tego jestem dumna. Jestem odważna. No, troszkę odważna ;) .
Nie jest łatwo napisać o czymś takim na forum publicznym. Robię to dlatego, że może chociaż jedna kobieta, która tkwi w niefajnym związku, choćby rozważy możliwość zmian. Bo wiem, że czasem jest się tak daleko od siebie, że zmiany wydają się niemożliwe.
Moja droga do zdrowia, do siebie to przede wszystkim nauka kochania siebie. Niełatwa. Często
„ nie zasługiwałam „ byłam zbyt ……….. lub za mało…….. To wszystko tkwiło w mojej głowie. Takie były moje myśli. Wystarczyło je zmienić. Myśleć o sobie dobrze, być dla siebie dobrym i kochać siebie.
I nigdy się nie poddawać, bo każdego kolejnego poranka możecie zmienić swoje myśli, nastawienie i wibracje i zacząć od nowa. Wszystko. Cokolwiek zechcecie.

Kocham Was <; 3

dziękuję za :

- maila od Krysi
- bloga Ewci
- wegańskie inspirujące blogi
- za własnego bloga też
- za wolę walki
- za odwagę
- za minione Święta
- za cały miniony rok
- za nadchodzący następny
- za dzisiejszy dzień
- przede wszystkim za Miłość
- za Niego

Blog Justynki: http://vegejustyna.blogspot.com/
_________________________________________
Informacje na temat .... Moja Historia:
 Aby niemożliwe stało się możliwe
z cyklu ... Moja Historia
_________________________________________
Photo: http://www.kartki.pl/
_________________________________________
Related Posts with Thumbnails

Moje motto:

"Nie rób tego, co ja chcę, abyś robił. Rób, to co TY chcesz robić. Podążaj za swoimi marzeniami".

Do poczytania...


Dobra nowina... patrz: Gazeta Wyborcza


***
oglądania i posłuchania

O Animalpastor:

Map IP Address
Powered byIP2Location.com