Sunday, July 31, 2011

Posłuchaj co mówi Twoje serce...

Twórca tego filmu, znany propagator zdrowego stylu życia Markus Rothkranz http://www.markusrothkranz.com/ )
na jednym ze swoich wykładów powiedział:

Pewnego dnia powiedziałem sobie, że chcę zyć inaczej. Moje życie musi się zmienić ... Teraz!
 Nie chcę iść przez życie jak większość ludzi. Chcę być zdrowy.
Obecnie jestem wolny, nigdy więcej błądzenia w ciemności, teraz jest tylko Światło.


Coś, co patrzy na na ciebie kochającymi oczami.
Dlaczego?...


Zdrowie jest czymś więcej niż tym co jemy.
Zdrowie jest zwierciadłem naszych relacji z samym sobą, z innymi i ze wszystkim.


Żyjemy tu i teraz.
Posłuchaj co mówi twoje serce. Cokolwiek ci mówi zrób to.
Odpowiedzi jakiej poszukujesz znajdziesz w swoim sercu.
Ona tam jest od momentu twoich narodzin.


Film ten w wielkim skrócie pokazuje jak wygląda zwykły dzień mistrza kulturystyki - Wade Lightheart ( http://wadelightheart.ca/wordpress/ ),
który odżywia się w najzdrowszy dla człowieka sposób, czyli wegańsko na surowo. Podpatrzeć możemy, gdzie tkwi tajemnica sukcesu i wspaniałej kondycji psychicznej i fizycznej  tego świetnego kulturysty.
Inspirujące...

Wednesday, July 27, 2011

Probiotyki... droga do zdrowia.

Temat ten jest bardzo ważny, gdyż nasze zdrowie głównie zależy od kondycji naszego układu trawiennego.
Mówiąc dokładniej od... bakterii.
Mamy dobre i złe bakterie w jelitach.
Dobre bakterie zwane są - probiotykami.
Dzięki dobrym bakteriom, nasze zdrowie utrzymywane jest w dobrej formie.

Ostatnio zażywanie suplementów probiotykowych stało się 'modne'.
Czy porzebujemy zażywać probiotyki,
czy wystarczą nam naturalne, które otrzymujemy z pożywienia?
Czy wszystkie probiotyki mają takie samo działanie i czy są bezpieczne?
Wiele pytań nasuwa się w tym temacie.

Nigdy nie zażywałam probiotyków.
Mój układ trawienny od wczesnych lat był w bardzo złej kondycji.
Po zmianie sposobu odżywiania, od ponad 20-tu lat nie mam problemów z układem trawiennym.
Jednak postanowiłam wypróbować jakiś dobry probiotyk.
Wybrałam ten ze słoneczkiem...
zobacz tutaj
Starcza na miesiąc. Kupiłam go w polskiej aptece. Po skończeniu postanowiłam zakupić jeszcze jedno opakowanie, aby kontynuować probiotykoterapię. Niestety tego probiotyku już nie było w aptece. Widocznie ma powodzenie. Nie chciałam innego, i udało mi się kupić przez amazon taki sam.
Testuję więc już drugi miesiąc.
Myślę, że to za krótki okres, żeby wyciągać jakieś wnioski.

Mam jednak opór przed wszelkimi suplementami, jeśli nie ma ewidentnej potrzeby, w tym również przed zażywaniem probiotyków w pigułkach. Raczej zakończę probiotykorapię na tych 2-ch miesiącach. Nie jest to też tania terapia.

Uważam jednak, że problemy trawienne, jelitowe są dzisiaj tak powszechne, że chciałabym ten temat poznać głębiej.
Dlatego postanowiłam otworzyć nowy blog, w którym będę poruszać tematy związane z probiotykami. Głównie zależy mi na zbieraniu informacji od osób, które doświadczyły pozytywnych, negatywnych, czy neutralnych skutków zażywania probiotyków. Będzie można w dziale komentarzy podzielić się swoją wiedzą.

Wiedza wynikająca z z teorii, nawet najbardziej 'naukowej' jest wartościowa, jeśli pokrywa się w praktyce.

Bardzo zależy mi na dzieleniu się rówież doświadczeniami z probiotykami, które możemy otrzymywać z naturalnego pożywienia.
Znalazłam u naszej dobrej znajomej, kochanej przez wszystkich Ewuni taki właśnie naturalny probiotyk, który możemy sami zrobić. I tym probiotykiem zaczęłam mój skromny Probiotykowy blog  (http://natprobiotyki.blogspot.com/2011/07/blog-post.html)
 który jeszcze nie jest w pełni wykończony. Ma natomiast dobrze (takie jakie były w starej wersji) ustawione komentarze, co obecnie jest zmorą wielu blogowiczów. Mogę podpowiedzieć, jak to zrobić, jeśli ktoś ma problem z .komentarzami.

Zapraszam!
http://natprobiotyki.blogspot.com/

Sunday, July 24, 2011

Silni mężczyźni...?

bez komentarza...

Cielątko

Gdy miałem się żenić, a było to w 1983 roku, nie chciałem, by z okazji mojego wesela zabijano jakieś zwierzęta. Kochałem je i nie mogłem patrzec na ich cierpienie. Często, gdy to się działo, a tata wołał mnie do pomocy, żebym trzymał wiadro na krew, uciekałem do domu i zakrywałem uszy poduszkami, by nie słyszeć rozpaczy uśmiercanych zwierząt. Czasmi w takich sytuacjach biegłem do lasku - byle dalej. Ale nigdy nie spodziewałem się, że przydarzy mi się coś wyjątkowego.
Wówczas przed moim weselem pracowałem w stodole i zobaczyłem, że chłopi i tata ciągnęli przez podwórko cielę, które miało zostac zabite. Biedactwo opierało się i szarpało, aż w końcu wyrwało im się z rąk i pobiegło do mnie. Tuliło się, jakby chciało, abym je obronił.
Niestety chłopi cielątko dopadli. Nie chciało im się poddać, przylgnęło do mnie. Kilku 'silnym mężczyznom' nie było jednak w stanie podołać.
I wtedy to biedne stworzenie zaryczało, a z jego oczu popłynęły łzy. Nie wiedziałem co robić. Poprosiłem tatę, aby odstąpili. Tłumaczyłem, że nie chcę, by to zwierzę zabijali, że nie potrzebuję kiełbasy. Właściwie już wtedy byłem wegetarianinem - żywiłem się mączno-mlecznymi potrawami i warzywami. Ojciec mi mówił, czasem brutalnie: - Ty studencie zakichany, jedz obiad ( w posiłkach domowych dominowało mięso). Ale trudno było mnie do tego zmusić. Nie lubiłem mięsa, a jednocześnie przeczuwałem, z jak wielkim cierpieniem zabijanych zwierząt wiąże się jego spożywanie. Nie miałem jednak na to dowodu aż do czasu mojego wesela.
To właśnie dzięki temu ślicznemu cielaczkowi, który bronił się przed śmiercią, szukając u mnie współczucia, zyskałem taki dowód. Ucałowałem go i chciałem odejść, by nie widzieć agonii cielątka, gdy nagle zobaczyłem obok jego ducha. Widok ten przeszył mnie do szpiku kości. Jednocześnie usłyszałem słowa:
Jesteś dobrym i współczującym człowiekiem. Jak będziesz starszy, sam doznasz cierpienia i przeżyjesz własną śmierć. Ale nie bój się. Chcę, abyś był przyjacielem zwierząt i opowiedział światu, że my, zwierzęta, też mamy duszę. Czujemy i współczujemy z ludźmi.
To trwało sekundę. Nie wiedziałem, że poza naszym istnieje jakiś inny świat. Odebrane przeze mnie słowa były tak mocne, że odcisnęły się na trwałe w mojej świadomości.
A duch cielątka nie kłamał. Mając czterdzieści parę lat przeżyłem koszmar. Trauma, która mnie wtedy powaliła, przypomniała mi dawne słowa ducha. Dziś wiem i rozumiem, co czują zwierzaczki oraz ludzie, którzy przeżyli śmierć własną lub bliskich. Wiem też, że okrutnie zabijane zwierzęta będą kiedyś naszymi sędziami, przyjaciółmi lub wrogami. Nie są to wyłącznie moje słowa - ale również ducha zwierząt. Czy to była ułuda?


I jeszcze jedno. Kilka lat temu w czasie urlopu pojechałem do taty na wieś. Idę sobie podwórkiem, a tu coś z tyłu liże mnie po rękach. Patrzę: a to cielaczek, który wydostał się z obórki. I znów usłyszałem słowa: - Widzisz, ja jestem i ty jesteś. Śmierć nie istnieje. Tym razem nie widziałem ducha, słyszałem tylko te słowa. A to cielątko zaraz potem pobiegło do swojej matki.
Wiem, że wszystko to brzmi nieprawdopodobnie, ale uznałem, że muszę o tym komuś powiedzieć.

opowiedział:
Ryszard S.
Szczecin
żródło:  Nieznany Świat (7/11)
dział "Dotknięcie Nieznanego".

Kolejny Prawdziwy Mężczyzna:
Cyraneczka płakała

5 powodów, aby (nie) jeść mięso...:
http://youtu.be/h_AH8JvkdWY

*******
Photo:
http://laktoowo.blogspot.com/2011/07/cebulki-duszone-w-winie.html

Tutaj można znaleźć wiele zdrowych i pysznych przepisów:
http://laktoowo.blogspot.com/

Wednesday, July 20, 2011

Dokąd pędzimy?

***


Przyglądając się historii świata od końca drugiej wojny światowej zauważamy ogromne przyśpieszenie na każdym poziomie ludzkiej interakcji. Świat staje się coraz bardziej wymagający. Coraz więcej osób sięga po narkotyki w celu poszerzenia swojej świadomości i lepszego samopoczucia. Widzimy, jak cywilizacja świata wybiega swoją wyobraźnią w przyszłość, zamiast pozostawać w czasie teraźniejszym, żyć prawdą, akceptować to co jest, wiedząc, że ekspansja i tak nastąpi.
Nasza wewnętrzna jaźń rozwija się powoli, stopniowo, w miarę możliwości radzenia sobie z kolejnymi etapami tego rozwoju. Natomiast intelektualna część nas, czyli umysł, działa o wiele szybciej niż duch. Tak więc jesteśmy świadkami świata, w którym ludzka wyobraźnia wykreowała ekspansję, pęd w przyszłość, a na poziomie zbiorowej podświadomości wiemy wszyscy, że teraz jest właśnie czas, aby się zatrzymać, wycofać z tego szalonego biegu, odkryć swoje wartości, szanować je i żyć w zgodzie z nimi.
Innymi słowy nasze wewnętrzne Ja pragnie spokoju, wzywa do stworzenia sanktuarium w naszym życiu, a zewnętrzne Ja popycha nas do przodu.
To ciągłe odsuwanie się od ciszy, od wewnętrznej równowagi, od swojej prawdy u większości ludzi powoduje wewnętrzny konflikt; rozlewa się na wszystkie rejony życia. Nasze życie traci równowagę - jest w nim za dużo spraw, za dużo się dzieje, króluje dezorientacja. Nasze wewnętrzne Ja poddaje się. Tracimy kontakt nad swoimi sprawami. Wtedy przychodzi kryzys - wszystko się rozpada. Już wiele lat temu pisała o tym Ewa Foley.

Czarną chwilą jest taka chwila, w której nadejść ma prawdziwa wiadomość o transformacji. W najciemniejszej chwili pojawia się Światło.  - Joseph Campbel

 Transformacja 2012, prowadzona przez Krystal niesie Światło nadziei i inspiracji. Jeśli poszukujesz wiedzy dotyczącej przebudzenia, informacji o nadchodzących zmianach i jak się do nich przygotować, ta strona będzie dla ciebie.
Lubię przebywać u Krystal na stronie, lubię też czytać komentarze, które są dodatkowym źródłem informacji i przede wszystkim przykładem, jak można pisać piękne, mądre komentarze, przepełnione miłością, chociaż nie zawsze zgadzamy się z treścią artykułu.

 Transformacja 2012,

Sunday, July 10, 2011

Modlitwa konia z transportu

Modlitwa konia z transportu

Mój wiatronogi Boże koni
Czy Ty naprawde widzisz to wszystko?
Strach, ból i głód, i krew, i śmierć?
Nie ma nikogo z mojej stajni
i nie znam drogi na pastwisko
Bardzo się boję, Panie mój
Tutaj tak ciasno jest i ciemno
I taki bardzo jestem sam,
Choć tyle koni jedzie ze mną
Boże, z ogonem bujnym i grzywą gęstą
Ja przecież jestem
Przecież byłem
Na twoje podobieństwo
Nikt by w to teraz nie uwierzył
Nic z tego nie zostało
Czterokopytny Boże, spraw
By umieranie nie bolało
Jeszcze o jedno Cię proszę
Nim wszytsko będzie końcem
Niechaj na przekór wyśnię sen
Że galopuję pod słońce
I pędzę wprost w promieni blask
Pękają chmury w niebie
A ja nie czuję więcej nic
I mknę i gnam do Ciebie

Pożal się Boże ..

A przecież mogłabyś mieć konia
szybkiego jak sen,
z błyszczącą skórą
i rozwianą grzywą,
który niósłby cię przez świat,
rozbuchany w swej lśniącej młodości...

Po cóż ci ta nędzna istota,
niestarannie zapakowana
w za dużą skórę, która,
gdyby nie wieszak żeber
opadłaby na ziemię...?
Na co ci to pożal-się-boże zwierzę,
które swoje lata spędziło na zwożeniu pni,
a dziś nawet nie potrafi ustać na czterech nogach
i po kolei każdą trzyma w górze, bo boli?
Czemu – zamiast cieszyć się roziskrzonymi oczami,
wolisz patrzeć w te mlecznie zmętniałe?

Słucham???

Żeby, odchodząc, uwierzył,
że ziemia nie jest piekłem???

Autorka wierszy: Barbara Borzymowska
http://www.borzymowska.eu/


Photo:
http://www.konie-naszapasja.w8w.pl/

Sunday, July 3, 2011

Uszkodzenie stawu barkowego.

Żeby kózka nie skakała to by barku nie skręciła - tym razem to powiedzenie dotyczy mnie osobiście. Niewinny siad na huśtawkę skończył się dla mnie upadkiem i wywinięciem prawej ręki daleko do tyłu. Ręka nie miała najmniejszej ochoty powrócić do swojej prawidłowej pozycji, a ja, aby wydostać się z pod huśtawki potrzebowałam... dźwiga.
Postanowiłam jednak nie czekać na dźwig, lecz działać. Wówczas moja lewa ręka pokazała, że wcale nie jest gorsza od prawej. Nawet potrafiła wyprowadzić prawą siostrę na prosto. ..  Jednak wcześniej jej niedoceniałam.
Incydent ten miał miejsce tydzień temu. Staw barkowy nie jest jeszcze w pełnej sprawności, ale mam nadzieję, że wkrótce wróci do normy.
Co robię?
Delikatnie ćwiczę, staram się nie przekraczać granicy bólu i nie przemęczać,
masuję bark lewą ręką,
masuję  i ćwiczę również zdrowy bark,
... i właściwie to wszystko.
Mam nadzieję, że obejdzie się bez wizyty u lekarza.

W związku z tym incydentem studiuję 'staw barkowy' - teoretycznie i praktycznie na sobie.

Problemy stawu barkowego, to częste przypadki, zwłaszcza u sportowców i u ludzi starszych.
Umieściłam poniżej 2 linki z profesjonalnymi, przydatnymi informacjami dla osób mających tego typu problemy.
Dla ułatwienia wyboru ćwiczeń na końcu umieściłam film. Wybór odpowiednich ćwiczeń jest kluczem do przywrócenia sprawności stawu barkowego, a nawet można uniknąć operacji, która nie dość, że jest kosztowna i bolesna, to jednak nie gwarantuje pełnego powrotu do zdrowia.
 Pamiętajmy jednak, że każdy przypadek, wymaga indywidualnego rozpatrzenia.
Co do ćwiczeń, Yoga wg. mnie jest najlepsza. Ćwiczenia Jogi wykonujemy przy ścianie. Barki i biodra powinny przylegać do ściany. Resztę pokaże film.

A tutaj informacje z Internetu:
"Urazowi temu może towarzyszyć uszkodzenie przyczepu mięśnia naramiennego lub kapturowego do obojczyka, złamanie wyrostka barkowego, obojczyka lub wyrostka kruczego."




Pomiędzy obojczykiem a łopatką istnieje staw, który w niektórych urazach ulega zwichnięciu. Kontuzje takie są relatywnie częste w sportach kontaktowych, jeździectwie, kolarstwie, narciarstwie, piłce nożnej czy futbolu amerykańskim.
Omawiany staw ma stosunkowo niewielką ruchomość. Jest jednym z niewielu, który nie potrafi się ruszać w sposób izolowany - nie istnieją mięśnie wykonujące ruch tylko i wyłącznie w tym stawie. Sam staw jest otoczony przez struktury więzadłowe. Część biegnie od obojczyka do wyrostka barkowego łopatki (więzadła barkowo-obojczykowe), inne od obojczyka do wyrostka kruczego (więzadła kruczo-obojczykowe). Przy przemieszczeniu w stawie barkowo-obojczykowym najczęściej także one ulegają rozerwaniu.
Mechanizm urazu polega na upadku bezpośrednio na ramię bądź na wyprostowaną rękę. W takiej sytuacji obojczyk opiera się o żebra klatki piersiowej a łopatka popchnięta zostaje ku dołowi, w wyniku czego uszkodzeniu ulega właśnie staw barkowo-obojczykowy i więzadła w jego okolicy. Urazowi temu może towarzyszyć uszkodzenie przyczepu mięśnia naramiennego lub kapturowego do obojczyka, złamanie wyrostka barkowego, obojczyka lub wyrostka kruczego.

Wyróżnia się sześć stopni uszkodzenia stawu barkowo-obojczykowego w zależności od stopnia przemieszczenia obojczyka oraz uszkodzenia więzadeł.
Stopień pierwszy - delikatne naciągnięcie torebki stawowej, bez większego uszkodzenia.
Stopień drugi - niewielka niestabilność przednio-tylna świadcząca o uszkodzeniu więzadeł barkowo-obojczykowych.
Stopień trzeci - niestabilność góra-dół uzyskana po obciążeniu rąk ciężarkami 4,5 - 6,8 kg.
Stopień czwarty - przemieszczenie obojczyka wraz z uszkodzeniem mięśnia czworobocznego.
Stopień piąty i szósty - duże przemieszczenie obojczyka z uszkodzeniem torebki stawowej, zerwaniem więzadeł barkowo-obojczykowych oraz kruczo-obojczykowych.

Zazwyczaj dokładne badanie lekarskie wystarcza do oceny stopnia uszkodzenia stawu. Dla potwierdzenia rozpoznia warto wykonać zdjęcie rentgenowskie (RTG). Nie wykaże ono uszkodzonych więzadeł, ale pokaże stopień i kierunek przemieszczenia obojczyka oraz uwidoczni ewentualne złamania kostne.

Barki - kompleksowa analiza przyczyn bólu barku:
https://youtu.be/A3uF8dz7CX4

*****
Film na YouTube.
Pamiętamy - barki i biodra przylegają do ściany.



Uzupełnienie - dnia 12/11/11.
Mój bark jest w dobrej kondycji, ale jeszcze nie taki sprawny jak oryginał. Szybciej się męczy, ale wszystkie ruchy mogę wykonywać. Ćwiczę i masuję go codziennie, nawet parę razy dziennie, ale nie długo. Gdybym miała w pobliżu dobrą masażystkę, napewno wzięłabym z 20 masaży dwa razy w tygodniu. Potem przerwa z dwa tygodnie i ponownie powtórzyłabym masaże. To znacznie by pomogło i przyspieszyło proces powrotu do pełnej sprawności.


Staw barkowy to jeden z najtrudnieszych stawów do zregenerowania. Nie warto go jednak zaniedbywać. Ból może powrócić.
Related Posts with Thumbnails

Moje motto:

"Nie rób tego, co ja chcę, abyś robił. Rób, to co TY chcesz robić. Podążaj za swoimi marzeniami".

Do poczytania...


Dobra nowina... patrz: Gazeta Wyborcza


***
oglądania i posłuchania

O Animalpastor:

Map IP Address
Powered byIP2Location.com