Sunday, October 30, 2011

Moje 3 grosze do komentarza bez komentarza

***
Moje 3 grosze do Słowa komentarza do braku komentarzy.

Przyznać muszę, że gdy zobaczyłam u mojej ulubionej blogowej koleżanki - Moniki na RaWolucja (http://rawolucja.pl/) tytuł posta Słowa komentarza do braku komentarzy,
łza zaczęła mi się kręcić w oku. Pomyślałam, pewno Moniczka opuszcza blog, który należy do jednych z moich ulubionych. Dopiero po przeczytaniu posta trochę się uspokoiłam. Najważniejsze, że Moniczka nie zamyka swojego bloga, lecz tylko zamyka komentarze. (szkoda, ale jest to dla mnie zrozumiałe).
W październiku minął rok RaWolucji. Tylko jeden rok, ale działo się wiele, bardzo wiele. Monika już nie tylko pisze, ale prowadzi także warsztaty o tematyce zdrowia.


Chciałam pogratulować Moniczce i podziękować z tego miejsca, za kawał wspaniałej pracy jaki włożyła, zarówno w przekazywanie wartościowych, inspirujących, i co cenne - popartych własnymi doświadczeniami informacji w walce z poważnymi problemami z Jej własnym zdrowiem. Nadmienię, że Moniczce udało się odzyskać zdrowie i radość życia.  Jej wielkim pragnieniem jest, aby każdemu się udało odnaleźć swoją scieżkę życia i żyć zdrowo i szczęśliwie.
Podobają mi się również oryginalne, ciekawe artystycznie kompozycje na blogu.

Gratuluję Ci Moniczko i życzę dalszych sukcesów w Twojej pracy i oczywiście dobrego zdrowia i wiele radości w życiu!
Oczywiście zawsze będę stałą Twoją czytelniczką.

Tutaj można zapoznać się z krótką biografią Moniki:
Moja historia

RaWolucja: http://rawolucja.pl/

Na koniec -
Pierwsze sezonowe warzywa, pierwszy wiosenny zielony sok, pierwszy filmik Moniki.

Monday, October 24, 2011

Jesień w kolorze marchewki... mleko marchewkowo-migdałowe i coś na deser.

 
Marchew, jako roślina astralna kumuluje energię światła słonecznego i promieni kosmicznych, co sprawia, że korzeń odznacza się dużą siłą witalną. Zachodzące w marchwi procesy przemiany kwantów energii świetlnej, krzemu i innych substancji działają stymulująco, szczególnie u dzieci, na ośrodkowy układ nerwowy i mają korzystny wpływ na przemianę materii (tworzenie tkanki kostnej, pobudzanie wzrostu).

WŁAŚCIWOŚCI LECZNICZE

Korzeń marchwi: działa wzmacniająco, ma właściwości remineralizujące, przeciwanemiczne, działa przeciwcukrzycowo, pobudza naturalne siły obronne, jest czynnikiem wzrostu, reguluje czynności jelit i działa przeciwbiegunkowo, przeczyszczająco, przeciwgnilnie, gojąco na jelita i przewód pokarmowy, oczyszcza krew, rozpuszcza żółć, sprzyja wydzielaniu mleka u karmiących matek, goi rany, działa wykrztuśnie, moczopędnie, usuwa robaki, uwalnia z głębi skóry zrakowaciałe komórki i tkanki.
Nasiona: działają rozkurczowo.

WSKAZANIA LECZNICZE

Na użytek wewnętrzny
Astenia (osłabienie ogólne), anemia, biegunka u dzieci, blednica, zaburzenia przemiany materii (trawienne), dermatozy, białaczka, demineralizacja, dolegliwości płucne (gruźlica, bronchit chroniczny, astma), artretyzm, reumatyzm, hemoroidy, infekcje jelit, krzywica, krwawienia żołądkowo-jelitowe, łuszczyca, niedomogi wątrobowo-żółciowe, niedobór mleka u karmiących matek, nadciśnienie tętnicze, niedokrwistość, obniżona ostrość widzenia, miażdżyca, pasożyty jelitowe, pęcherzyca.
Profilaktycznie: choroby zakaźne i zwyrodnieniowe, a także zmarszczki, skrofuloza, wrzód żołądka i dwunastnicy, stany nerwicowe, zapalenie jelita cienkiego i okrężnicy, oczyszczanie krwi zatrutej toksynami, regulacja krwawienia miesięcznego, zaparcia, żółtaczka, stwardnienie rozsiane, cukrzyca.
(Informacje z książki Jadwigi Górnickiej - Apteka Natury).

Dzisiaj polecam sok marchewkowy z dodatkiem mleka migdałowego, czyli Mleko Marchewkowo-Migdałowe (MMM).  Pyszny i wzbogacony o właściwości odżywcze migdałów sok, stanowi doskonały posiłek nie tylko dla dzieci.
Jak zrobić MMM - tym razem demonstruje żona Jay Kordich (patrz poprzedni post) - Linda Kordich
na specjalnym sokowniku. Na nim można wykonać od razu mleko marchewkowo-migdałowe:



Ja nie mam takiego sprzętu, zrobiłam osobno mleko migdałowe i osobno sok marchewkowy, a później połączyłam ok. 1/3 mleka i 2/3 soku marchewkowego, może być odwrotnie, wg. gustu i smaku.


Jak zrobić mleko migdałowe przy użyciu zwykłego blendera można zobaczyć tutaj:
mleka roslinne

Ja tym razem robiąc mleko, dodałam parę namoczonych daktyli (dla słodkości) i razem z wodą z daktyli miksowałam namoczone wcześniej migdały. Marchew też miałam słodką.


W kuchni nic nie powinno się marnować. Pozostałą po wyciśnięciu soku pulpę marchewkową oraz wyciśniętą, właściwie odcedzoną z migdałów i daktyli pulpę wykorzystałam do zrobienia deseru - coś w rodzaju  "Jesienna Chałwa Marchewkowa".
Zrobiłam skromny, ale dobry deser. Pomysł zaczerpnęłam z indyjskiegpo przepisu na marchewkową chałwę. Można zobaczyć tutaj:
Carrot Halwa

W kucharzeniu raczej nie gustuję i nie idzie mi to najlepiej, ale najważniejsze, że smak i aromat mi wyszedł całkiem, całkiem, ...lekki, smaczny i w stylu vegańskim.
Jestem pewna, że utalentowane i kochające się w artystycznym tworzeniu smakołyków osoby, wyczarują z marchewkowej pulpy (lub z marchewki) cudeńka .

Tak wygląda mój deser z pulpy. Zdjęcie u góry - to samo, tylko kształt inny. Naprawdę dobre, bez chwalenia się.


Przepis:
(Najlepiej jest próbować i dosmaczać wg. własnego gustu)

-2 kubki marchewki utartej lub pulpy pozostałej po soku z marchewki - jeśli pulpa jest zbyt sucha dodajemy trochę wyciśniętego soku lub utartej marchewki (to zależy jak dokładnie nasz sokownik pracuje)
-1 kubek mleka migdałowego
- pół kubka mleka zagęszczonego (wcześniej odlałam mleko ze zmiksowanych z małą ilością wody migdałów i daktyli (bez przecedzania) - po odlaniu ok. pół kubka tego gęstego mleka, dodałam do reszty wody do odpowiedniej gęstości mleka)
- pół kubka masła kokosowego - gęsty olej kokosowy ( może być masło roślinne)
- słodzimy do odpowiadającego nam smaku (cukier, miód lub syrop agawe)
- 1 łyżka kardamonu,
- można dodać rodzynki
- orzechy posiekane do dekoracji

Sposób wykonania:

1. rozgrzać patelnię, rozgrzać masło kokosowe i dodać pulpę marchewkową + trochę soku z marchwi, jeśli trzeba. Przesmażyć chwilę do uzyskania aromatu.
2. dodać oba mleka i gotować chwilę, aż mleko się wchłonie.
3. dodać cukier, rodzynki i kardamon (ja nie miałam - dodałam imbir zmieszany z cynamonem - 1 łyżeczkę), dalej gotować chwilę, aż wytworzy się jednolita masa.
4. ozdobić wg. uznania.

O zaletach marchewki i sposobach jej wykorzystania, można książkę napisać... to długi temat.

Jesień w kolorze marchewki jeszcze się nie skończyła....
-------
Link: Kuracje marchwiowe

Tuesday, October 18, 2011

Witamina U, Wrzody żołądka i kapusta biała.

Wrzody żołądka i kapusta biała.

Jay Kordich zwany Ojcem Sokowania - The Father Of Juicing, a ostatnio jako Juiceman znany od lat w wielu krajach jako gorliwy propagator sokowania, sam mówi o sobie - soko-a-holik. Juiceman niedawno skończył 88 lat. Jak sam twierdzi swoją kondycję i dobre zdrowie zawdzięcza codziennemu piciu soków owocowych i warzywnych. Jay K. preferuje na pierwszym miejscu soki owocowe. Wg. niego, owoce można też zjadać w całości, natomiast warzywa najlepiej jest spożywać w postaci soku. Dzisiaj będzie o soku z kapusty, z którym Jay łączą dawne wspomnienia. Najpierw kilka słów o Jay Kordich, które wyłapałam z licznych wywiadów jakie udzielał i nadal udziela prasie i TV.

"Byłem piłkarzem.... jadłem wszystko; mięso, słynne hot-dogi, hamburgery, boczki, żeberka, jajka, soki z puszek, itp. Jako wysportowany młodzieniec byłem z siebie zadowolony, nawet nie myślałem, że mogę kiedyś zestarzeć się - to mnie nie dotyczy.
W szkole miałem wszystkie medyczne klasy, sekcje zwłok i anatomia człowieka to wszystko nie było mi obce. Lecz nie dbałem o siebie, ponieważ byłem zdrowy.
Aż pewnego dnia 'dostałem po oczach" i zacząłem się zastanawiać co produkty zwierzęce robią ze mną, z moją wątrobą, pęcherzem...
Miałem guza, wielkości monety 10-cio centowej w pęcherzu moczowym.
W medycznej szkole spotkałem starszego lekarza, miał wtedy ok. 80 lat - Dr. Baldwin. On mi powiedział - "Jay, jedź do Nowego Jorku do doktora Maxa Gersona. (Dr Gerson był w tym czasie osobistym lekarzem dr Alberta Schweitzera). On zajmuje się leczeniem ludzi, którzy chorują na raka. A twój wrzód jest rakiem".
Pojechałem do Nowego Jorku do dr Gersona. Dr Gerson powiedział mi - pij soki, soki i jeszcze raz soki. To był rok 1948.... Piłem sok jabłokowo-marchewkowy... kilka szklanek dziennie.
A w 1949-50 byłem już apostołem soku. Mówiłem o tym wszędzie... Z czasem wszyscy zapomnieli moje prawdziwe nazwisko - Jay Kordich. Stałem się popularny jako Juiceman. To mi się nawet podobało.
Zaraz po tym jak stałem się znany jako Juiceman zostałem zaproszony do Stanford, aby nauczyć lekarzy jak robić soki.  Dr Garnett Cheney ,  profesor medycyny z Uniwersytetu Standforda,  leczył ludzi, a także więźniów na wyspie Alcatraz, którzy mieli wrzody żołądka sokiem z kapusty białej.
Wiesz, kiedy jesteś oddzielony od rodziny, dzieci, znajomych, straciłeś pracę, swoje życie, nie możesz wyjść na zewnątrz, mieszkasz w bardzo maleńkiej klatce ... to można oszaleć. Stres, zmartwienia, złość, smutek, i byle jakie jedzenie to podstawowe przyczyny wrzodów żołądka, i innych chorób.
Pojechałem na wyspę Alcatraz i pokazałem ludziom jak robić sok z kapusty, świeżo wyciśnięty sok z kapusty.
Okazało się, że każdy z uwięzionych zaczął pić sok z kapusty i u każdego, który miał wrzoda na żołądku, wrzód znikł w ciągu 7 dni. Tylko u bardzo nielicznych ból się zmniejszył, a proces leczenia trwał dłużej.
To brzmi jak bajka, ale tak było, jest to udokumentowane.
Dr Cheney używał soku z kapusty w leczeniu wrzodów żołądka i dwunastnicy. Dobroczynne działanie soku z kapusty przypisywał witaminie, którą nazwał Vitaminią U (U od ulcer/wrzód) z braku lepszej nazwy.
.Nie przypisuję sobie zasługi w tym temacie, to sprawa lekarzy. Mogę tylko powiedzieć, że byłem bardzo szczęśliwy, że mogłem robić dla nich te soki. To bardzo mnie oświeciło. Było to wiele lat temu - 10949/50.
To były początki mojej przygody z sokowaniem. Sam walczyłem z moim demonem - rakiem pęcherza. Po ok. 10 dniach do 2ch tygodni, skończyły się moje krwawienia, krew w moczu już się nie pojawiła. Tylko przez picie soków. To było moje doświadczenie z tzw. pierwszej rąki.
Tak mówił o sobie Juiceman - Jay Kordich.

Jak zrobić sok z kapusty:
tutaj
-----------
Artykuł w Time Magazine z 1949 roku:
Medicine: U for Ulcers

ulcers - wrzody

Strona Juicemana:
http://www.jaykordich.com/Default.aspx

Wednesday, October 12, 2011

Friday, October 7, 2011

Znaczenie ćwiczeń - wiek nie jest wymówką....


Ćwiczenia fizyczne są jednym z najważniejszych elementów zdrowego, sprawnego, długiego życia. Bez ćwiczeń nie można odnieść sukcesu w utrzymaniu lub odzyskaniu zdrowia. Nawet najlepsze, zdrowe jedzenie nie wystarczy. Regularna aktywność fizyczna jest jedynym sposobem, aby zapewnić sobie sprawność do końca życia. Regularne ćwiczenia pomagają naszemu układowi trawiennemu w przetwarzaniu wszystkich zdrowych składników odżywczych zawartych w pokarmie. Odżywiając się w najodpowiedniejszy dla człowieka sposób, czyli jedząc sezonowe owoce, warzywa, orzechy, ale większość dnia spędzając na kanapie, przed TV, zapewniamy sobie zamiast zdrowia, całkiem coś przeciwnego. Odpowiednia dla człowieka dieta i ćwiczenia/ruch to dwa aspekty zdrowia, które nie mogą być odzielone od siebie. Co z tego, że zdrowo się odżywiamy, jeśli nie możemy sami butów zawiązać, bo brzuch przeszkadza lub kręgosłup nam zesztywniał.
Regularne ćwiczenia także zapewniają, że nasz​ układ nerwowy, układ krążenia, układ limfatyczny, układ hormonalny funkcjonują na optymalnym poziomie. Bez ćwiczeń fizycznych ciała, te systemy stają się słabe i nieskuteczne, w końcu dochodzimy do punktu, gdzie nasze zdrowie staje się zagrożone.
Nie ma magicznej pigułki na zdrowie, i nigdy nie będzie. Na zdrowie (lub chorobę) trzeba sobie zapracować.
Nie zadawalajmy się byle czym, byle jakim zdrowiem. Budujmy solidne podstawy do dobrego zdrowia.
Najważniesze! Czyńmy to z radością. Nasze zdrowie powinno być dla nas wyzwaniem, zabawą, nie przykrym, dodatkowym obowiązkiem. Ćwiczyć możemy wszędzie, w pracy - dyskretne ćwiczenia izometryczne, polegające na napinaniu i rozluźnianiu mięsni, na spacerze, w parku, na placu zabaw (film poniżej)

Dzień ma 1440 minut. Przeznacz z tego 20 minut na trening.
Nie potrzeba siłowni, aby pozostać w formie, wszystko czego potrzebujesz to własne ciało.
Tak mówi Noel Polanco - specjalista od fitnesu, model, gwiazda vegańskiego fitnesu.
Tutaj o nim:
http://weganizm.blox.pl/2011/09/Noel-Polanco.html

Age Is Never An Excuse/Wiek nie jest wymówką - Noel Vegan Fitness Star.



Budowanie mięśni i zdrowia, bez zabijania zwierząt. Na tym świecie nie żyjemy sami. Nie możemy z chciwości odbierać życie zwierząt. Ludzie to zniszczenie planety. Nie rób tego, co społeczeństwo każe ci robić. Nie jedz tego, co społeczeństwo każe ci jeść. Idź za głosem serca i nie wspieraj okrucieństwa i zabijania zwierząt oraz planety. - Noel

Blog Noela, na którym znaleźć można wiele zdrowych przepisów i inspiracji:

Saturday, October 1, 2011

Czy jest gdzieś na tym świecie szczęście?

Czy zdarzyło nam się kiedykolwiek spotkać człowieka, który z ręką na sercu, całkowicie szczerze i otwarcie mógłby powiedzieć, że jest szczęśliwy? Któż z nas może z ręką na sercu powiedzieć to o sobie? Niełatwo znaleźć takiego, który ma wszystko co chce i niczego już nie pragnie; który jest całkowicie zdrowy i nie chciałby być zdrowszy; który jest już bogaty i nie chciałby być bogatszy; który jest już sławny i nie chciałby być sławniejszy. Ilu jest takich na tym świecie, którzy nie cierpią z powodu nie spełniania się pragnień i marzeń, nie narzekają na okrucieństwo losu, nie obwiniają innych ludzi i niesprawiedliwości ustroju polityczno-społecznego?

W naszym życiu codziennym chwile radości i szczęścia poprzetykane są chwilami smutku i nieszczęścia. Los każdego z nas jest mieszaniną szczęścia i nieszczęścia - nie ma takiego człowieka, którego życie byłoby całkowicie dobre, albo całkowicie złe. Jedynie od karmy losowej zależy, na którą stronę strzałka wagi się przechyla.  Mirdad mówi: Dni wasze nie są takie same. Niektóre są pogodne. Są żniwem godzin przeżytych właściwie. Niektóre chmurami są zaciągnięte. Są podarunkiem za godziny na wpół śpiące w Śmierci i na wpół w Życiu czuwające. Jeszcze inne rzucają się na was na kształt burzy, z błyskawicami w oczach i grzmotem nozdrzy. Uderzają was z góry, chłoszczą od dołu, ciskają wami w prawo i w lewo, rozpłaszczają na ziemi, aż gryziecie ziemski pył i żałujecie, iż was zrodzono. Takie dni są owocem godzin spędzonych w rozmyślnej opozycji do Prawa.

Nasze obecne dni chmurne i burzliwe, które przynoszą nam różnego rodzaju tragedie, choroby, cierpienia fizyczne i moralne, niepowodzenia i porażki; które rzucają nam kłody pod nogi i zastawiają pułapki; które wprowadzają nas w kontakt z ludźmi, których za wszelką cenę chcielibyśmy jak najdalej ominąć; które wpędzają nas w sytuacje, którym nie potrafimy sprostać - są wynikiem naszych własnych działań w przeszłości. Mimo to, mimo że niejednokrotnie przeklinamy to życie, gdyby nam zaproponowano "uśpienie", a następnie życie lepsze, wygodniejsze, bogatsze, w lepszych warunkach, klimacie i ustroju, to naturalnie wolelibyśmy zachować to nasze obecne, pełne nieszczęść, niż zgodzić się na coś lepszego, ale niepewnego. Innymi słowy, wolimy tego naszego szarego wróbla w garści, niż kolorowego kanarka na dachu. Dzieje się tak, ponieważ życie jest dla każdego drogie, bezcenne i nikt nie chce go utracić, co - paradoksalnie - wcale nie przeszkadza wielu z nas trwonić je każdego dnia, rozmieniać na drobne, pozwalać mu przeciekać pomiędzy palcami.

Czy gdzieś na tym świecie jest szczęście? W wodzie wielkie ryby żywią się małymi, na lądzie drapieżniki żyją kosztem roślinożerców, w powietrzu drapieżne ptaki polują na małe, żywiące się owadami i nasionami roślin. Człowiek oczywiście, jako Szczyt Stworzenia, uważa Naturę za sobie podległą i zabija wszystko co żyje - dokonuje rozlewu krwi i zabiera życie nawet w obrębie swojego rodzaju. Przed człowiekiem nic nie jest się w stanie uchronić i nic nie może się czuć bezpieczne. Miliony sztuk bydła prowadzanego codziennie na rzeź i przerabianego na mięso, wiedzą po co idą i choć nie potrafią i nie mogą się bronić, ich strach zatruwa nas, ludzi. Strach, zmęczenie i cierpienia zagonionego zwierzęcia podczas polowania, żłobią bardzo głęboką rysę w magazynie karmicznym myśliwego. Ludzka postać, którą otrzymujemy w podniosłym i szlachetnym celu odnalezienia i urzeczywistnienia Boga, marnowana jest na tyranię w stosunku do stworzeń tego Boga, Jego dzieci, które mają takie same prawa jak my. Zwierzę zabija tylko wtedy, kiedy jest głodne, człowiek zaś zabija dla sportu, dla przyjemności, dla zaspokojenia ambicji, pokazania się - dlatego, gdy spada aż tak nisko, jest o wiele gorszy niż zwierzę i gorzej od zwierzęcia bywa traktowany przez siły, które rządzą losem. Człowiek zabija wszystko co się rusza, odbiera życie, którego ani nie daje, ani nie ma prawa zabrać, zupełnie jakby sobie nie zdawał sprawy, że następnym istnieniem zabitym na tym świecie może być właśnie on.

Oprócz zabijania również "kochamy" zwierzęta - kochamy je do tego stopnia, że chcąc je mieć nieustannie przy sobie i bez przerwy na nie patrzeć, w klatkach trzymamy ptaki, które w normalnych warunkach przemierzają dziennie setki kilometrów podniebnych szlaków, a jeśli jesteśmy tak litościwi, że nie chcemy ich więzić, dajemy im iluzję wolności, jednocześnie podcinając im skrzydła, aby od nas nie uciekły. Trzymamy psy i koty, którym albo stwarzamy sztuczne, nienaturalne warunki komfortu, odbierając im jednocześnie nawet iluzję swobody, albo posuwamy się do przeciwnej skrajności: zaniedbujemy je, głodzimy, zapominamy o nich na kilka dni, a kiedy nasze uczucia ochłodną zupełnie lub pupilek się znudzi, zachoruje, zestarzeje się, czy w jakiś inny sposób stanie się dla nas ciężarem, nie mamy żadnych obiekcji uśpić go czy też wywieźć daleko za miasto i tam w lesie zgubić.

Zabijamy siebie nawzajem na wojnach, od których świat nigdy nie jest wolny. W czasie ostatnich ponad pięćdziesięciu lat od zakończenia drugiej wojny światowej, zwanych czasem "pokoju" - mieliśmy na świecie kilkadziesiąt (jeśli nie kilkaset!) pomniejszych konfliktów, wcale niemniej krwawych, które zabrały życie większej liczbie ludzi, niż obie wielkie wojny razem wzięte. Zbroimy się jedni przeciw drugim, wydając niesamowite pieniądze, które można by wykorzystać na o wiele szlachetniejsze cele. Współczesna technologia, rozwój większości gałęzi nauki odbywa się pod dyktando kół wojskowych i za pieniądze przeznaczone na cele zbrojeniowe, a inspirowany jest naszą zaborczością, chciwością, pychą, naszym pędem do zabijania, do niszczenia, do unieszczęśliwiania jedni drugich. Żyjemy w ciągłym strachu, że pewnego dnia jakiś szaleniec celowo lub przez pomyłkę naciśnie ten czerwony guzik. Boimy się tego, ale przecież chcemy tego - to my bowiem wybieramy naszych przywódców, to my czynimy z nich, upoważnionych przez siebie reprezentantów. Oni działają tylko w naszym imieniu, oni niczego nie robią na własną rękę, oni mają podpisane przez nas upoważnienie.

Nawet religie, czyli organizacje, które są (przynajmniej teoretycznie) po to, aby głosić Boga, aby nauczać miłości do Niego oraz pomagać nam w osiąganiu zbawienia - podjudzają ludzi przeciw sobie, sieją niezgodę, nienawiść; poprzez rozdrapywanie dawno zagojonych ran wzbudzają antagonizmy międzyetniczne, rasowe i międzynarodowe. Na lekcjach religii uczy się szowinizmu i nienawiści do bliźniego dzieci urodzone w kilkadziesiąt lat po wojnie, pod pozorem uczenia prawdziwej historii kraju i wszczepiania patriotyzmu. Z ambon próbuje się załatwiać brudne sprawy i polityczne porachunki, zamiast nauczać miłości bliźniego, zasad prawdziwej moralności i duchowości.

Nawet kulturę i sztukę, które powinny spełniać ludzkie potrzeby wyższego rzędu, poprzez wzbudzanie szlachetnych uczuć, inspirowanie do szlachetnych czynów, tworzenie wokół siebie piękna, radości, dobra - zamieniliśmy w pokaz demonstracji brutalnej siły, gwałtu, pornografii. Sztuka dziś, jeżeli nie służy propagandzie lub reklamie, zamiast uczyć - ogłupia, zamiast umoralniać - deprawuje; zamiast uszlachetniać - degeneruje. Wykorzystuje się ją do coraz głębszego zaplątywania ludzi w sieć coraz bardziej wymyślnych pragnień, emocji, przywiązań.

Wiemy już, że obecna cywilizacja nie jest pierwszą na naszym Globie. Wiemy też, że nie należy ona do najbardziej zaawansowanych - choć z tym stwierdzeniem wielu nie chce się zgodzić. Jakie były te wcześniejsze cywilizacje nie wiemy jednakże, domyślamy się jedynie, że dążąc do doskonałości, do szczęścia, wszystkie one poniosły sromotną porażkę i zniknęły niemal bez śladu. Bowiem poszukiwanie szczęścia i doskonałości w tym świecie jest zadaniem z góry skazanym na niepowodzenie - lecz mimo to, zadaniem człowieka jest nieustannie dążyć do ich osiągnięcia.

Fragment  - "CZTERY AKSJOMATY MISTYCYZMU"
AKSJOMAT NR. 1. - Nikt nie jest szczęśliwy na tym świecie
http://www.uq.net.au/zaprog/zeszyt01.html

Źródło:
http://www.uq.net.au/zaprog/
blog:
http://studiozaprog1.blogspot.com/
Related Posts with Thumbnails

Moje motto:

"Nie rób tego, co ja chcę, abyś robił. Rób, to co TY chcesz robić. Podążaj za swoimi marzeniami".

Do poczytania...


Dobra nowina... patrz: Gazeta Wyborcza


***
oglądania i posłuchania

O Animalpastor:

Map IP Address
Powered byIP2Location.com