Parę dni temu zobaczyłam taki tytuł artykułu (link na końcu postu).
Dwaj bracia Giuliani i Claudi z Rumuni (7 lat i 5 lat) trenowani przez ojca, mimo tak młodego wieku, mogą pochwalić się sprawnością, którą nie jest łatwo znaleźć wsród dorosłych nawet wysportowanych.
Autor tego wydarzenia, przypuszczam, stara się nas zmobilizować do codziennych ćwiczeń przez ...zawstydzenie.
Czy mu się to udało?...
We mnie raczej wywołuje uczucie przeciwne do radości, chociaż szczerze podziwiam możliwości jakie posiada nasz ludzki organizm, i ile można osiągnąć ciężką pracą.
Wg. mnie jednak, w dążeniu do osiągnięcia celu nie tylko ważna jest dyscyplina, determinacja, ale i zdrowy rozsądek.
Gdyby tatuś tych małych szkrabów wykonywał te pokazowe sztuczki, biłabym brawo.
Dzieciom raczej współczuję. Może się mylę. Nie jestem pewna, czy wyjdzie im to na zdrowie w przyszłości, chociaż dobrze jest zacząć wcześnie trenowanie.
Wyglądają na radosne i szczęśliwe, miejmy nadzieję, że tak jest i że nie są karmione sterydami.
Oczywiście podziwiam ich obu... i tatusia trenera.
Z dwa tygodnie temu, na placu zabaw widziałam bacię z dwoma wnukami. Straszy wyglądał na 8 lat, młodszy na 3-4 lata. Babcia, wyglądała na skromną, starszą kobietę, trudno okreslić wiek, jedynie siwe włosy wskazywały na to, że pierwszą młodość już ma za sobą. Babcia, była cały czas aktywna, dreptała z młodszym wnukiem po wszystkich przeszkodach do których ciągnęło malucha i go asekurowała.
Natomiast starszy przykuł moją uwagę i mogę powiedzieć, że szczęka mi opadła widząc co ten drobny, niepozorny chłopaczek potrafił. Krótko powiem - sporo więcej niż ci dwaj na filmiku. Jednym słowem - on fruwał z drabinki na drabinkę, czasami serce stawało mi na moment, widząc jego akrobacje.
Młodszy braciszek próbował go w miarę swych możliwości troszkę naśladować pod czujnym okiem babci.
Widziałam to na własne oczy, na skromnym, szkolnym placu zabaw w niedzielne popołudnie.
Rzadki to widok, najczęsciej widzę, młodych rodziców siedzących na ławeczkch, noga na nogę, gazetka, brzuszek na kolanach, a dzieci sobie latają. Nie chce się korzystać z ruchu. I dobrze.... relaks na ławeczce też ma swoje plusy.
A ja bym jednak polecała wziąć przykład z aktywnej babci.
Czujmy się jak dzieci, szcześliwie i zawsze młodo.
Mała uwaga - nie próbujmy natychmiast naśladować tych sprytnych dzieciaków, i nie wymagajmy od naszych dzieci takich wyczynów.
Tutaj nie ma babci o której wspominam. Nie miałam ze sobą aparatu.
Źródło: tutaj