Bardzo wczesnym rankiem wyszłam sobie dzisiaj na spacer nad jeziorko. Nakarmiłam ptaszki, kaczki, rybki - jak nigdy wcześniej były bardzo głodne, nawet maluszki zaciekle walczyły o każdy kęs.
Smutek mnie ogarnął.
Zaczęłam rozmowę z napotkanym sąsiadem. ....
Smutno, że straciliśmy tak wspaniałego sąsiada....zagadnęłam,
Nie mógł zrozumieć o czym mówię. Pomyślałam, że mój angielski jest niezrozumiały. Powtórzyłam jeszcze raz w innej formie...
Dalej patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, jakby zobaczył ufoludka...
W końcu wyrzekł:
- to bardzo dobrze, przyjdzie nowy sąsiad, będziemy mieć nowego, dobrego sąsiada.......
Oczy mi się powiekszyły ze zdziwienia...
Powtórzył z uśmiechem
- będziemy mieć nowego sąsiada, jest dobrze. Jest tak jak ma być.
Poszłam do swojego mieszkania i miałam bardzo smutny nastrój. Łzy same spływały mi z oczu, w głowie mętlik....
jak tak może być? będzie nowy sąsiad, 'stary'chociaż bardzo dobry... już przestał się liczyć? …
A tego napotkanego sąsiada uważałam niemal za świętego.... kochający ojciec samotnie wychowujący autystyczne dziecko.
Nagle jak za rąbnięciem błyskawicy cała moja głowa przestała istnieć....rozpłynęła się jak chmurka na niebie. … Ciemno, blado...pustka...
Za chwilę zobaczyłam świat z innej perspektywy...
Sasiad miał rację, mówił rzeczowo ....
mówił jak
przebudzony i z pozycji serca,
nie z pozycji umysłu.
Dla mnie bardzo ważna lekcja!
Wreszcie dotarło do mnie jeszcze jedno ważne zrozumienie:
CO TO JEST PRAWDZIWE PRZEBUDZENIE?