Thursday, August 27, 2015

PRZEZ CHOROBĘ DO SAMOPOZNANIA



Gorąco polecam każdemu książkę PRZEZ CHOROBĘ DO SAMOPOZNANIA, autorzy Thorwald Dethlefsen, Rudiger Dahlke.

W przedmowie autorzy ostrzegają, że jest to książka niewygodna, gdyż odbiera człowiekowi chorobę jako alibi dla jego nie rozwiązanych problemów. Chcemy w niej pokazać, że chory Nie jest niewinną ofiarą jakichś niedoskonałości natury, lecz także sam jest sprawcą swej choroby. Nie mamy przy tym na myśli jakiegoś zanieczyszczenia środowiska, cywilizacji, niezdrowego trybu życia lub tym podobnych znanych „winnych”; chcielibyśmy natomiast na plan pierwszy
wysunąć metafizyczny aspekt „bycia chorym”. Symptomy widziane od tej strony okazują się cielesnymi formami wyrazu konfliktów psychicznych, a poprzez swą symbolikę wskazują każdorazowy problem pacjenta.

Ostatnio dopadła mnie infekcja pęchęrza moczowego, więc wyłuskałam z tej mądrej książki informacje związane z infekcjami. Kiedyś pisałam o zapaleniu pęcherza z punktu medycznego.

Ten post nie ma wiele wspólnego z medycznym postrzeganiem choroby. Myślę, że warto poznać i ten, być może dla niektórych kontrowersyjny punk, dla mnie ważny.

Każdy może zapoznać się z treścią tej książki, przeanalizować swoje problemy zdrowotne. Książka jest dostępna na stronie mojego ulubionego terapeuty Kazimierza Kwitniewskiego (http://adept.org.pl/), o którym wspominałam w poprzednim poście i Jego bardzo pomocnej medytacji dla chorych.
Dla ułatwienia link do książki:
link



Każda infekcja to zmaterializowany konflikt.

Ten, kto ma skłonności do zapaleń, jest człowiekiem starającym się unikać konfliktów.
W przypadku choroby zakaźnej powinniśmy zadać sobie następujące pytania:
1. Jakiego konfliktu w moim życiu nie dostrzegam?
2. Jakiego konfliktu unikam?
3. Jakiego konfliktu nie przyjmuję do wiadomości?

Aby znaleźć istotę konfliktu, należy dokładnie zapoznać się z symboliką zaatakowanego narządu lub części ciała.

Unikanie konfliktu na poziomie duszy (z wszystkimi jego przykrościami  i niebezpieczeństwami) odbija się na poziomie ciała w postaci zapalenia.
Prześledźmy ten proces na trzech płaszczyznach, którymi są:

 

zapalenie-konflikt-wojna:


1. Impuls: Zarazki wnikają do organizmu. Mogą to być bakterie, wirusy lub trucizny (toksyny). Wnikanie to nie tyle jest zależne od obecności zarazków – jak sądzi
wielu laików – ile raczej od gotowości naszego organizmu do ich przyjęcia. W medycynie nazywa się to słabą odpornością. Problem infekcji nie sprowadza się – jak uważają fanatycy sterylności – do obecności zarazków, lecz do umiejętności współżycia z nimi. Stwierdzenie to można odnieść niemal dosłownie do obszaru świadomości.
Nie chodzi przecież o to, by człowiek żył w świecie bez problemów i konfliktów, lecz by umiał żyć z konfliktami. Nie trzeba chyba dłużej uzasadniać, że system odpornościowy jest sterowany przez naszą psychikę, skoro nawet naukowcy coraz dogłębniej zajmują się ostatnio tym zagadnieniem (badania nad stresem itp.).
Znacznie ciekawsze jednak jest uważne obserwowanie tych zależności na przykładzie samego siebie.
Kto nie chce otworzyć własnej świadomości na konflikt, który by go bardzo zdenerwował, musi otworzyć swoje ciało na zarazki. Lokują się one w słabych punktach organizmu, nazywanych po łacinie loci minoris resistentiae, czyli miejscami o osłabionej odporności, uważanymi przez medycynę klasyczną za wrodzone albo dziedziczne. Medycyna klasyczna sprowadza podatność pewnych organów na zapalenie do wrodzonej słabości tych organów, co pozornie uniemożliwia dalszą interpretację zjawiska. Psychosomatyka natomiast wskazuje nie od dziś, że określonym grupom problemów odpowiadają określone organy, przez co jednak popada ona w sprzeczność z głoszoną przez medycynę klasyczną teorią miejsc o zmniejszonej odporności.
Ową pozorną sprzeczność bez trudu obalimy, jeśli spojrzymy na to zagadnienie z trzeciego punktu widzenia. Ciało jest zmaterializowanym odzwierciedleniem naszej świadomości, podobnie jak dom jest zmaterializowanym odzwierciedleniem idei architekta.
Idea i jej kształt materialny odpowiadają sobie wzajemnie, tak jak fotografia odpowiada negatywowi, nie będąc jednak tym samym. I tak każda część ciała i każdy
narząd odpowiadają określonej treści psychicznej, określonemu stanowi emocjonalnemu i określonemu kręgowi problemów (na tych analogiach zasadza się fizjonomika, bioenergetyka, techniki masażu psychicznego i inne).

Człowiek ucieleśnia pewien stan świadomości, będący w danym momencie życia odzwierciedleniem jego dotychczasowych doświadczeń. Przynosi ze sobą na świat określony wzorzec problemów, których stopniowe rozwiązywanie i pokonywanie będzie kształtowało jego los, gdyż los = charakter + czas.
Charakter ani nie jest dziedziczny, ani też kształtowany przez otoczenie, jest on „przynoszony” – jest wyrazem świadomości, którą ucieleśnia.
Skoro jednak ciało jest zmaterializowanym odzwierciedleniem świadomości, również w ciele znajduje odbicie określony układ problemów. Oznacza to między innymi, że pewne grupy problemów mają swój cielesny czy też organiczny odpowiednik w podatności na choroby.
Miejscem o zmniejszonej odporności jest ten narząd, który musi przejąć na siebie proces zdobywania doświadczeń wtedy, gdy człowiek nie rozpracowuje w
swej świadomości problemu psychicznego odpowiadającego danemu narządowi.
Kto się z tym zapozna, spojrzy na procesy chorobowe z całkiem innego punktu widzenia niż ci, którzy uparcie trzymają się przyczynowego sposobu myślenia.

Prześledźmy przebieg zapalenia, nie wskazując na razie dokładnie jego lokalizacji.
W fazie pierwszej (impuls) zarazki wnikają do organizmu.
W sferze psychicznej odpowiada to sytuacji, gdy stajemy w obliczu jakiegoś problemu. Impuls, z którym dotychczas się nie zetknęliśmy, pokonuje system obronny naszej świadomości i rozdrażnia nas. Wznieca napięcie między biegunami, które to napięcie odczuwamy teraz świadomie jako konflikt.
Jeśli nasz psychiczny system obronny funkcjonuje bardzo dobrze, impuls nie dosięgnie naszej nadświadomości – jesteśmy uodpornieni na jego wyzwanie, a tym samym na doświadczenie i rozwój.
W tym wypadku również mamy, zgodnie z zasadą biegunowości, dwie możliwości.
Jeśli zrezygnujemy z obrony w obszarze świadomości, zachowamy odporność
organizmu, jeśli zaś nasza świadomość będzie odporna na nowe impulsy, organizm będzie gotów do przyjęcia zarazków. Nie unikniemy zarażenia, możemy jedynie wybrać obszar, w którym ono nastąpi. Przenosząc to rozumowanie na warunki wojenne, powiedzielibyśmy, że pierwszej fazie – impuls – odpowiada wtargnięcie wroga do kraju (naruszenie granic). Tego rodzaju atak kieruje oczywiście całą uwagę polityczną i militarną na wrogich intruzów. Wszyscy wykazują wzmożoną aktywność, całą swoją energię ukierunkowując na ten nowy dla nich problem, mobilizują wojsko, poszukują sprzymierzeńców – krótko mówiąc: koncentrują uwagę na ognisku niepokojów.

Takie działania naszego organizmu to:
2. Faza wysięku: Zarazki już się zagnieździły i tworzą ognisko zapalne. Ze wszystkich stron napływa płyn tkankowy, odczuwamy obrzmienie tkanki i towarzyszące
temu najczęściej napięcie. W przypadku konfliktu psychicznego również wzrasta napięcie. Całą swoją uwagę skupiamy na nowym problemie, nie potrafimy już
myśleć o niczym innym, prześladuje on nas dzień i noc, nie jesteśmy w stanie o niczym innym mówić, wszystkie nasze myśli krążą bezustannie wokół tej jednej sprawy.
W taki oto sposób konflikt pochłania całą naszą energię psychiczną. Żywimy go, rozdymamy, aż staje się gigantyczny niczym góra, której nie jesteśmy w stanie pokonać. Konflikt zmobilizował i zaangażował wszystkie nasze siły psychiczne.

3. Reakcja obronna: Pod wpływem zarazków (=antygenów) organizm wytwarza specyficzne przeciwciała (w krwi i szpiku kostnym). Limfocyty i granulocyty tworzą
wokół zarazków tak zwany wał granulocytowy, a makrofagi zaczynają pożerać zarazki.
Toczy się więc wojna w obszarze ciała. Wróg zostaje otoczony i zaatakowany.
Jeśli nie uda się rozwiązać konfliktu na płaszczyźnie lokalnej (wojna ograniczona), następuje powszechna mobilizacja. Cały naród bierze udział w wojnie, poświęcając temu wszystkie swoje siły.

W naszym organizmie sytuacja ta to:
4. Gorączka: Atak sił obronnych niszczy zarazki, a uwalniające się przy tym trucizny (toksyny) wywołują reakcję w postaci gorączki. Na lokalne zapalenie organizm odpowiada podwyższoną temperaturą ciała. Z każdym stopniem podwaja się wskaźnik przemiany materii, a więc nietrudno zorientować się, w jakiej mierze gorączka nasila procesy obronne organizmu. Dlatego też zwykło się mówić, że gorączka jest zdrowa. Istnieje więc współzależność między wysokością temperatury a tempem przebiegu choroby. Dlatego można spokojnie ograniczyć przyjmowanie środków obniżających temperaturę do granicy nie zagrażającej życiu i nie zbijać temperatury gwałtownie za każdym razem, gdy wzrasta.
Jeśli chodzi o sferę psychiczną, konflikt w tej fazie absorbuje nas bez reszty i pochłania całą naszą energię. Analogie między podwyższoną temperaturą naszego ciała a podnieceniem psychicznym są tak wyraźne, że znajdują odzwierciedlenie w naszym języku. Mówimy na przykład o gorączkowym oczekiwaniu, o gorączce poszukiwań, o gorączkowaniu się.  Robi nam się gorąco ze zdenerwowania, serce bije nam przyspieszonym rytmem, czerwienimy się (z miłości lub gniewu), pocimy ze zdenerwowania i drżymy z napięcia. Wszystkie te objawy może nie są przyjemne – ale zdrowe.
Nie tylko bowiem gorączka jest zdrowa, jeszcze zdrowsza jest konfrontacja z konfliktami.
Mimo to panuje powszechna tendencja, by w miarę możliwości dusić w zarodku i gorączkę, i konflikty oraz duma umiejętności tłumienia (gdybyż tylko to tłumienie
nie sprawiało tyle radości!).
Choroba czyni człowieka uczciwym!
Uczciwe są koniec końców również wszystkie chwalebne wysiłki w kierunku unikania konfliktów na wszelkich płaszczyznach, właściwe naszym czasom. Na tle tego, co już powiedzieliśmy, w nowym świetle jawią nam się również dotychczasowe skuteczne wysiłki mające na celu zwalczenie chorób zakaźnych. Walka z infekcjami jest walką z konfliktami na płaszczyźnie materialnej.
Uczciwe było w tym wypadku w każdym razie nadanie nazwy broni: antybiotyki. Słowo to składa się z dwóch wyrazów greckich: anti = przeciw i bios =życie. Antybiotyki są więc „substancjami skierowanymi przeciwko życiu” – to się nazywa uczciwość!
Z dwóch względów antybiotyki są wrogie wobec życia.

5. Powolne opadanie gorączki (rozwiązanie):
Załóżmy, że siły obronne naszego organizmu okazały się skuteczne – odparły obce ciała, częściowo je wchłonęły, i w efekcie następuje rozpad przeciwciał i zarazków, czego skutkiem jest żółta ropa (straty po obu stronach!). Zarazki w zmienionej, osłabionej formie opuszczają nasze ciało.
Ale i w nim zaszły pewne zmiany, gdyż teraz posiada ono:
 a) informację o zarazkach,
co nazywa się „odpornością nabytą lub swoistą”,
b) jego siły obronne przeszły trening, przez co wzmocniły się – jest to „odporność nieswoista”.
Przenosząc to na sferę militarną, moglibyśmy powiedzieć, że jest to zwycięstwo jednej strony przy stratach poniesionych przez obie. Zwycięzca wychodzi jednak z konfrontacji wzmocniony, gdyż dostosował się do przeciwnika, poznał go i w przyszłości może na niego odpowiednio zareagować.

6. Śmierć: Może się jednak zdarzyć, że zwycięstwo odniosą zarazki, co prowadzi do śmierci pacjenta. Fakt, że uznajemy taki wynik za mniej korzystne rozwiązanie, wynika jedynie z naszego subiektywizmu. To tak jak w piłce nożnej – wszystko zależy od tego, z którą drużyną się identyfikujemy. Zwycięstwo to zwycięstwo, niezależnie od tego, która strona je odniesie – w tym wypadku też następuje koniec wojny.
Radość i tym razem jest ogromna, tyle, że po stronie przeciwnika.

7. Stan chroniczny: Jeśli żadnej ze stron nie uda się rozwiązać konfliktu po swojej myśli, następuje kompromis między zarazkami a siłami obronnymi organizmu. Zarazki pozostają w naszym organizmie, nie odnosząc jednak zwycięstwa, co oznaczałoby śmierć, ale i nie zostają pokonane (wyzdrowienie w sensie restitutio ad
integrum). Wytwarza się stan chroniczny, którego symptomami jest stale podwyższona liczba limfocytów i granulocytów, przeciwciał, lekko podwyższony opad i nieznacznie podwyższona temperatura. Taka sytuacja powoduje, że w naszym ciele tworzy się ognisko wiążące energię potrzebną organizmowi. Pacjent czuje się zmęczony, apatyczny, bierny, niezdolny do działania. Nie jest chory, ale i nie jest całkiem zdrów – jest to sytuacja, kiedy nie toczy się co prawda wojna, ale i nie ma pokoju, panuje kompromis, ale zgniły, jak wszystkie kompromisy tego świata.
Kompromis jest wzniosłym celem tchórzy, ludzi „letnich” (Jezus mówi: „Chciałbym ich wypluć z moich ust. Niech będą gorący albo zimni”), którzy niezmiennie boją się konsekwencji swego działania i wszelkiej odpowiedzialności.
Kompromis jednak nigdy nie stanowi rozwiązania, gdyż ani nie jest absolutną równowagą między dwoma biegunami, ani też nie przechyla szali na jedną stronę. Kompromis oznacza permanentny zatarg, a co za tym idzie – stagnację. Czyniąc odniesienie do sfery militarnej, możemy porównać to z wojną pozycyjną (por. I wojna światowa), która pochłania energię i materiały, osłabiając lub też paraliżując pozostałe dziedziny życia, jak gospodarka czy kultura.

W sferze psychiki stan chroniczny odpowiada permanentnemu konfliktowi. Człowiek tkwi w sytuacji konfliktowej i nie znajduje ani odwagi, ani siły, by podjąć jakąś
decyzję. Każda decyzja wymaga ofiar – możemy zrobić tylko jedno albo drugie – a taka perspektywa napawa lękiem. Dlatego wielu ludzi tkwi w samym środku konfliktu, są oni niezdolni dopomóc do zwycięstwa jednemu lub drugiemu biegunowi.
Nieustannie roztrząsają problem, jaka decyzja byłaby słuszna, a jaka błędna, nie rozumiejąc, że w abstrakcyjnym sensie nie istnieje pojęcie słuszności i błędu, gdyż aby wreszcie być zdrowym, i tak potrzebujemy obu biegunów, tyle, że nie możemy zrealizować ich równocześnie, lecz musimy zacząć od jednego z nich – a więc zdecydujmy się!
Każda decyzja przynosi wyzwolenie. Stan chronicznego konfliktu natomiast wysysa z człowieka energię, co doprowadza koniec końców do psychicznego zniechęcenia, apatii, rezygnacji. W chwili gdy zdecydujemy się na jedną z możliwości, poczujemy natychmiast przypływ energii. Tak jak nasze ciało z każdej infekcji wychodzi wzmocnione, tak i nasz stan psychiczny poprawia się po każdym konflikcie. Stajemy się bogatsi o nowe informacje, które tak samo jak nabyta odporność ułatwiają nam w przyszłości uporanie się z podobnym problemem.

Każdy konflikt, jaki przeżywamy, uczy nas ponadto lepiej i odważniej konfrontować się z konfliktami w przyszłości, co odpowiada odporności naszego organizmu.
Podobnie jak w przypadku naszego ciała, każde rozwiązanie pociąga za sobą ofiary, zwłaszcza po stronie przeciwnej; również decyzje podejmowane w sferze psychicznej wymagają ofiar. Nieraz trzeba poświęcić swoje dotychczasowe poglądy, ukochane przyzwyczajenia i zachowania. Ale przecież wszystko, co nowe, z góry niejako zakłada śmierć tego, co stare.
Większe ogniska zapalne w organizmie często pozostawiają blizny. W naszej psychice również niekiedy pozostają blizny, które z biegiem lat stają się jakby wspomnieniami głębokich przeżyć w naszym życiu.

Kiedyś wszyscy rodzice wiedzieli, że dziecko po przebytej chorobie dziecięcej (wszystkie te choroby są chorobami zakaźnymi) uczyniło skok w swym rozwoju albo
dojrzewaniu. Dziecko nie jest już takie samo jak przedtem. Choroba je zmieniła, stało się bardziej dojrzałe. Ale nie tylko choroby wieku dziecięcego powodują, że człowiek staje się bardziej dojrzały. Tak jak ciało z każdej przebytej choroby zakaźnej wychodzi silniejsze, tak i człowiek po każdym przebytym konflikcie staje się dojrzalszy. Bowiem tylko wyzwania, którym musimy stawić czoło, czynią nas silniejszymi i bardziej doświadczonymi.

*****

Na koniec cenne, inspirujące wskazówki od Kazimierza dla chorych (i nie tylko chorych). Także o najlepszym Suplemencie:

link

Ćwiczenia o których mówi Kazimierz:
Medytacja dla chorych
Related Posts with Thumbnails

Moje motto:

"Nie rób tego, co ja chcę, abyś robił. Rób, to co TY chcesz robić. Podążaj za swoimi marzeniami".

Do poczytania...


Dobra nowina... patrz: Gazeta Wyborcza


***
oglądania i posłuchania

O Animalpastor:

Map IP Address
Powered byIP2Location.com