Dzisiaj rano o godz. 4:45 moja Kochana Mama odeszła z tego świata do Domu Boga, gdzie śmierci już nie ma, nie ma też bólu ani cierpienia, lecz panuje radość i szczęście...
usnęła sobie i już się nie obudziła - napisała mi moja siostra...
A oto ulubiony wiersz mojej Mamy, który znalazłam na jednym z Jej starszych blogów:
Stałam się słońcem
Kiedy zgasło nade mną słońce,
Musiałam sama stać się słońcem.
To było trudne,
ale teraz jaka wygoda.-
(Autorką wiersza jest znana, wspaniała poetka Anna Świrszczyńska)
Będę wspominać moją mamę często, tak wiele dla mnie znaczyła, jestem ogromnie wdzięczna, że mnie urodziła, wychowywała i troszczyła się - nie tylko o mnie, ale o każdego człowieka.
W śnieżną zimową porę postanowiła zmienić swoją przestrzeń; mówiła już o tym ciągle:
chcę już odejść, wystarczy mi - moja dusza już rwie się do Domu Ojca Mego w Niebie.
i pogalopowała zabierając ze sobą swoje niezwykłe poczucie humoru..
Maria uwielbiała kwiaty, rośliny, zioła, ogrody... w ostateczności już i te balkonowe.
Były najpiękniejszą oazą piękna i spokoju dla Marii...
Na dzisiaj tyle...
Do usłyszenia wkrótce....krystyna