Saturday, March 31, 2012

Chleb prosto z drzewa

To przerażające jak tylko jedna substancja, uznawana przez całe społeczeństwo jako dobra, potrafi spowodować takie szkody w ciele i zmienić życie na gorsze. Całe życie! -
Pranarianin Biały Płomień

Kto to jest Biały Płomień - dla przypomnienia zobacz: tutaj

Co słychać u naszego wspaniałego pranarianina Samuela zwanego Białym Płomieniem?
Zmieniło się trochę. Życie nie stoi w miejscu, przybywają nowe doświadczenia, u Samuela również.
U Samuela zawsze jest ciekawie, bo droga, którą idzie przez życie Biały Płomienia nie należy do typowych.
Zobacz, wersja w j. polskim: http://pranarianin.blogspot.com/
W j. angielskim: http://www.pranarian.info/

Kochamy nasz chleb powszedni, modlimy się słowami, których nauczył Jezus 'chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj' i nie przychodzi nam do głowy zastanowić się - jak to jest naprawdę z tym chlebem.
Sama też mam słabość do chleba. Wiem jednak na 100% , że ta 'słabość', nie ma nic wspólnego ze zdrowiem.
Dla tych, którzy chcą uzupełnić swoją wiedzę na temat chleba, ziaren i wszystkich smakołyków z tym związanych jest mój dzisiejszy post. Wiedzę zaczerpnęłam od Białego Płomienia i od Ewy, która przetłumaczyła fragment z słynnej książki Dr Grahama  80/10/10 dotyczący - ziaren.

Poniższe zdjęcia pokazują, że chlebki rosną też na drzewach.



Prawda na temat chleba – cudowny chleb
autor: Biały Płomień

Ten post jest o chlebie (pieczywie) ale może być odniesiony do wszystkich mącznych i pieczonych produktów takich jak ciasta, herbatniki, chapatti itd. oraz zbóż.
Chleb był jedną z najbardziej trudnych dla mnie rzeczy do porzucenia w procesie nie jedzenia. Zawsze kochałem smak chleba. Chociaż przez długi czas wiedziałem jak wpływa na moje ciało, że nie było to tak cudowne i przyjemne jak mi się wydawało kiedyś. Nie mogłem jednak przestać go jeść. Byłem zaślepiony silnym wzorcem i kulturowym zwyczajem. Jadłem pieczywo ponieważ wszyscy na około mnie je jedli. Byłem całkowicie uzależniony przez ponad 3 lata (od momentu kiedy zacząłem rozumieć że chleb nie jest OK., pomimo tego jadłem go codziennie przez cały czas).
Chleb – światowy symbol ludzkości i cywilizacji. I w rzeczywistości jest to największe kłamstwo w historii. Praktycznie każdy na ziemi jest uzależniony od chleba i zbóż. Pieczywo jest podstawą niemalże każdego posiłku na świecie, zwłaszcza w Europie i Ameryce. Chleb jest dodawany do wielu dań. Na śniadanie, prawie wszyscy jedzą chleb, tosty z dodatkami. Chleb z dżemem, chleb z serem, z mięsem(???) Hamburgery sprzedawane wszędzie na całym świecie. Na obiad, na kolację również też. Ludzie wierzą, ze nie mogą żyć bez tego lub funkcjonować właściwie. A może smakuje po prostu tak dobrze, że nie możesz sobie odmówić.
Chleb jest masowym narkotykiem na ziemi. Większość ludzi nie potrafi sobie wyobrazić życia bez niego. Ale chleb po głębokiej analizie w przeciwieństwie do wierzeń na jego temat, nie jest potrzebny do życia. Chleb jest całkowicie martwą materią! Efekt jego działania jest podobny do kleju, kiedy go spożywasz, on wysusza i skleja nasze ciało. Chleb jest tak suchy, że pozbawia nasz organizm wody. Blokuje większość subtelnych kanałów w naszym ciele i pozbawia je energii i barw życia.

Dalszy ciąg (bardzo wartościowy i ciekawy) czytaj: tutaj
--------------------------------------------
Pranarianin Biały Płomień: http://pranarianin.blogspot.com/
Pranarian The White Flame: http://www.pranarian.info/


Fragment artykułu od Ewy: Błonnik 811 Dough Graham

Produkty bogate w błonnik to owoce, warzywa (im dojrzalsze, tym wiecej błonnika), nasiona roślin strączkowych, a także pełnoziarniste produkty zbożowe (ciemne pieczywo, musli, płatki zbożowe). Dla odmiany przetwory pochodzenia zwierzęcego tj. mięso, jaja, nabiał nie posiadają błonnika wcale.

Wielu z nas zdaje już sobie sprawę z wpływu błonnika na nasz układ trawienny, dlatego też w ostatnich latach zwiększyła sie liczba ludzi spożywających produkty bogate w błonnik tj. pełnoziarniste pieczywo, płatki owsiane itp. I choć jesteśmy na dobrym tropie, to nie do końca to takie dobre jak nam sie wydaje. A to dlatego, że wyróżnia się dwa rodzaje błonnika: rozpuszczalny i nierozpuszczalny.

Błonnik rozpuszczalny głównie zawarty w owocach i w mniejszej ilości w warzywach jest w stanie absorbować wodę i pęcznieje w żołądku trochę tak jak gąbka nasiąknięta wodą przez co wywołuje uczucie sytości. (Stąd pewnie uczucie wzdęcia po 10 bananach zjedzonych za jednym razem na śniadanie:)). Tym samym powoduje on wolniejsze trawienie cukrów i tłuszczu. Glukoza uwalnia się do krwi w wolniejszym tempie, co daje stały dopływ energii, nawet do kilku godzin po spożyciu posiłku. Dlatego też diety bogate w błonnik są zalecane pacjentom z cukrzycą. Poprzez możliwość absorbowania wody i formowania żelopodobnej papki, błonnik rozpuszczalny nadaje kałowi gładką i miękką konsystencję, tym samym łatwą i bezbolesną do wydalenia prze nasz organizm.
Pektyna i guar (występujące w owocach) to dwa najbardziej popularne rodzaje błonnika rozpuszczalnego. Ironią jest, że to właśnie pektyna i guar są pobierane z owoców i stosowane przez lekarzy do leczenia cukrzycy, jednak ci sami lekarze mówią swoim pacjentom, że owoce są dla nich niedobre bo mają za dużo cukru!

Czytaj dalej: Błonnik 811 Dough Graham

Wednesday, March 28, 2012

JAK OBUDZIĆ BOSKĄ ŚWIADOMOŚĆ... z cyklu Moja Historia



To Historia Moniki z blogu: Wszystko o wolnosci
Wiele osób zainteresowanych jest historią Majów i Kalendarzem Majów.
Monika zgodziła się opowiedzieć o sobie, o Kalendarzu Majów i o co chodzi z tymi Majami.


JAK OBUDZIĆ BOSKĄ ŚWIADOMOŚĆ

O CO CHODZI Z MAŁPAMI:)

Te wszystkie małpy:) smoki itp. to są archetypy osobowości a przymiotniki typu rezonansowa, krystaliczna to są tony czyli intencje inkarnacji …są one jeszcze umieszczone w 20 13 dniowych falach.
I to jest w zasadzie cały zwalający z nóg paradygmat Kalendarza Majów :)
Ale o tym później:)

Kiedy z 10 lat temu trafił do moich rąk Kalendarz Majów byłam po rozstaniu z moim ówczesnym chłopakiem i prowadziłam szkołę jogi …
Od razu sprawdziłam kin urodzeniowy mojego ex i dowiedziałam się że każdy kin ma swoją mądrość światła i mądrość cienia.Jego ciemna strona mocy to cały on:) potem sprawdziłam kin urodzeniowy swój i moja mądrość światła to cała ja:) Oczywiście mądrość cienia z którą się nie identyfikujemy to są nieuświadomione i wyparte nasze własne osobiste cechy do których się nie mamy ochoty się przyznać , natomiast bliskim mniej lub bardziej jesteśmy w stanie wytknąć każdą ułomność . Ale jakie wielkie moje zdziwienie było gdy okazało się że na 260 znaczków w całym układzie tzolkieln nasze kiny urodzeniowe są jeden pod drugim obok siebie … pomyślałam coś w tym musi być…jeszcze nie wiedziałam co:)

Potem poprosiłam o daty ur ludzi którzy przychodzili do mnie na jogę i mając już jakieś swoje przemyślenia na ich temat Kalendarz Majów niesamowicie ułatwił mi pracę z ludzmi , indywidualnie ale tez nad grupą.
Znając ich kiny urodzeniowe wiedziałam już czego mogę się po niech spodziewać ,
jak motywować ich do efektywniejszej pracy nad sobą, jak pomagać sobie wspólnie transformować ciemną stronę mocy na jasną . Bo tak naprawdę zawsze mamy wybór czy reagujemy z pozycji ego i strachu czy z pozycji tej wyższej kosmicznej świadomości która tak naprawdę jesteśmy…

Jako grupa tworzyliśmy zbiorową świadomość w której odnajdywałam niesamowite zależności , okazało się że są w niej przedstawiciele rodzin solarnych pomiędzy którymi zachodziły niesamowite więzy przyjaźni ,wzajemnej pomocy , okazywało się kto jest czyim partnerem okultystycznym,
czyli tym co jak w lustrze odbija nieuświadomione cechy , okazało się też kto jest czyim partnerem antypodalnym czyli kto się czubi ten się lubi kto jest czyim przewodnikiem a kto tu jest czarna owcą która chce się przewieźć na gapę nie pracując nad sobą a tylko rozbijać energie grupy tworząc toksyczne odpady robiąc to wszystko w białych rękawiczkach z mina niewiniątka
Wystarczyły naprawdę niewielkie korekty czasem mimochodem rzucone dwa zdania lub śmiechem żartem powiedziana uwaga by dostroić grupę do kosmicznego pola świadomości i zacząć generować potężne pole świetlistej świadomości…

W miedzy czasie dostroiłam się do fal czyli 20 fal po 13 dni i to jest cały paradygmat Kalendarza Majów który swą prostotą zwalająca z nóg uwalnia od babilońskiego programu czas to pieniądz pan i wadząca niewolnik i tak dalej…

Struktura matematyczna TZOLKIN w równej mierze jest prosta, co niewygodna dla naszego analitycznego, ale jakże dekadenckiego sposobu myślenia. Moduł TZOLKIN przedstawia szablony liczbowe, opierające się na wielkościach “13" i “20", co jest obce naszej kulturze, a tym samym trudne do zaakceptowania przez rozum.
Jest 20 fal tyle ile archetypów , każda fala ma 13 dni… bo tyle jest tonów czyli intencji
daje to 260 kinów i po 10 latach mielenia kalendarza majów dosłownie mielenia bo moja książka wygląda jak przemielona znajomi potwierdzą…mogę tzolkin porównać do sita.
Sita z jakimiś tam oczkami i te 260 dni odsiewa i przesiewa nasza świadomość z programów przekonań i innych zabobonów. I z początku pracy z kalendarzem jest to sito z potężnymi dziurami bo też i nasza uważność jest dziurawa, a z każdym obiegiem 260 kinów oczka sita są coraz mniejsze i coraz skuteczniej oddzielają z naszego pola świadomości plewy od ziaren
Pierwszy dzień fali wgrywa temat i zawsze są to sprawy od których najchętniej byśmy uciekli
Ale uwierzcie mi że wystarczy potem przez kolejne dni reagować na zdarzenia z jasnej strony mocy kolejnych kinów i obserwować bieg wydarzeń a sprawy w zasadzie rozwiązują się same no chyba ze reagujemy oporem z pozycji ego to naprawdę ciężko się pozbierać 12 dnia fali już nasza świadomość tak jak by załpała o co chodzi a 13 dzień podaje energie jak rękę na przywitanie kolejnej fali.

I po tylu latach grzebania w majach synchroniczność tego układu z prawami kosmosu mnie zachwyca . Czym więcej wiem tym więcej nie wiem i tym więcej rozumiem a jeszcze więcej chce ogarnąć.
Zachwyca mnie synchroniczność z pełniami księżyca , zaćmieniami, aktywnością jak by nie było też cyklicznych wyładowań słonecznych które jak teraz rozumiem są inicjatorami zmian w świadomości globalnej ludzkości…i cały ten gregoriański kalendarz wydaje się przy tym wszystkim być tak nieudolnym że aż faktycznie nic innego tylko ktoś to tak wymyślił by nas jako globalną świadomość odciąć od naturalnych praw kosmicznych a dostrojenie się do nich na powrót daje poczucie więzi z tym czymś wyższym Bogiem czy Uniwersum czy Wszechświatem to już sobie sami musicie nazwać…
A tak naprawdę każdy z nas jest częścią tej wyższej Boskiej świadomości a poczucie oddzielenia jest tylko ILUZJA
Kiedy dzięki pracy z kalendarzem dostroiłam się do źródła moja świadomość dostała mega turo przyśpieszenia w rozwoju . Pierwsze lata pracy z kalendarzem była to praca poznawcza świata na zewnątrz, bo na tym co na zewnątrz nasz umysł lubi się koncentrować. I wiem teraz ze pracując z kalendarzem ten proces jest normalny ….
Ale poznając prawa kalendarza głębiej zrozumiałam że to co jest na zewnątrz, jest tylko projekcją tego co jest pokodowane w naszej podświadomości. Łącząc się energetycznie z kinem danego dnia możemy na zasadzie energii fraktalnej uzdrowić traumy z danego odcinka czasu. Przykładowo z roku wczesnego dzieciństwa w którym obejmował swym działaniem ten właśnie KIN a w roku tym miało zdarzenie które w jakimś tam stopniu nas uwarunkowało i tu zaczyna być dopiero ciekawie bo mogą nam wypłynąć na powierzchnie świadomości rzeczy które głęboko wyparliśmy z naszej świadomości. I może się okazać że teraz jako dorośli będziecie konfrontowani z oprawcami z waszego dzieciństwa i tylko świadoma postawa pozwali rozładować ładunek cierpienia z tego czasu a jak się okazuje , oprawcy też cierpią …
Ale spokojnie kalendarz nie jest sabotażystą ,on ma nas wspierać w procesie uzdrawiania tego wszystkiego. Zapewniam was ze nie wypłynie nic na powierzchnię czego byście nie byli wdanym momencie aktem akceptacji i głębokiego zrozumienia radykalnie wybaczyć z poziomu bezwarunkowej miłości.
Pracując z kalendarzem z czasem uzyskałam wgląd w przyczyny pewnych zdarzeń w moim życiu, zrozumiałam dlaczego pewne osoby w stosunku do mnie zachowywały się tak a nie inaczej, bo mając już te cała wiedzę w pewnym momencie życia musiałam sobie zadać pytanie co takiego jest we mnie pokodowane ,że to zmusza pewne osoby do takiego a nie innego traktowania mnie .
Praca z kolejnymi kinami falami dała mi wgląd że były to niedokończone karmiczne relacje czy to z czasów życia Jezusa , czy to z czasów starożytnego Egiptu czy też czasów przed buddyjskich Tybetu gdy panowała tam jeszcze Bon oparta na sile żywiołów. Każda przeprowadzka wrzucała mnie w krąg znajomych z innej epoki. Np. Szczecin konfrontował mnie z starożytnym Egiptem i tym co tam doświadczyłam i wierzcie jest to fascynujące w medytacji zobaczyć jak naprawdę powstawały piramidy na jakiej zasadzie działały te technologie i dowiedzieć się dlaczego pewne dynastie upadły jak kapłaństwo manipulowało i niestety współcześnie żyjący przedstawiciele tego kapłaństwa dalej manipulują świadomością ludzką, często ci ludzie nie są nawet świadomi komu i czemu służą . żyją podoczepiani do siatek astralnych i są przekonani że jest to Boska energia .
Prowadzą warsztaty ,medytacje i tak naprawdę nieświadomych ludzi masowo podpinają do siatek astralnych wmawiając tym ludziom że jest to boskie żródło …ale stan ich zdrowia świadczy o tym że nie jest chyba boskie światło świadomości
Energia kinu dnia działa jak miedzy wymiarowa rakieta i dzięki takiej energii można odnaleźć dawnych znajomych ,przyjaciół ,dawnych partnerów ,dzieci , swoich oprawców a wszyscy żyjemy tu i teraz w tych szczególnych czasach i naszym zadaniem jest wyjść ponad uprzedzenia ,ponad karmiczne ładunki traum bólu żalu , bo pod tymi wszystkimi emocjami kryją się Boskie dary , talenty i błogosławieństwa …dla nas wszystkich

Teraz aktualnie odgarniam gruz z czasów Atlantydy i Babilonu dopiero tu odnajduje przyczyny i mechanizmy na jakich zbiorowo ówczesne kapłaństwo służące światom astralnym blokowało masowo świadomość ludzką i to na skale globalną. To tu zostały wgrane do zbiorowej świadomości ludzkiej tak zwane babilońskie programy biedy strachu niemocy bólu…..to był kosmiczny zamach na naszą planetą i naszą świadomość
Programy które zostały wgrane na Boska świadomość pełną swojej mocy twórczej równej Bogu.
I świadomość ta została sprowadzona do parteru i dlatego walczymy o przeżycie zmagamy się z własnym strachem lękiem chorobami i niemocą tylko dla tego że światy astralne żywią się tymi ciemnymi energiami ….
A ludzie którzy wówczas tym światom służyli tu i teraz często nie są nawet świadomi
śmiem twierdzić że w ogóle nie są świadomi kim są i komu tak na prawdę służą
I skoro Bóg dał mi tę wiedzę
Dał mi poznać te mechanizmy w praktycznym działaniu

Wiem że jest to proces odwracalny i moim największym marzeniem i pragnieniem jest uświadomić jak największej ilości ludzi że nie musimy walczyć o byt i przetrwanie ze należy się nam pełna Boska MOC

Możemy odzyskać pełną należną nam BOSKĄ ŚWIADOMOŚĆ TU I TERAZ

Autor: Monika Czyrek

Monday, March 26, 2012

Wiosenne porządki i Cud Natury.

Dzisiaj nie ma o oczyszczaniu ciała.
Jest wiele innych rzeczy również domagających się oczyszczenia. Moje wnuki żegnają swoje artystyczne dzieła, którymi udekorowali główny pokój, tzw. gościnny. Dekorowali go przez parę swych pierwszych dzięcięcych lat. Kevin zaczął. Po dwóch latach dołączył Kyle.
Kevin już kończy 2 klasę, Kyle po wakacjach zaczyna zerówkę.
Przyszedł czas na zmiany.
Pracowali z zapałem. Używali nawet swoich zabawkowych narzędzi. Demolowali pokój z dziką radością.
Dzieci naprawdę potrafią być bardzo pomocne i pracowite.
Pierwsze efekty już widać.

Kevin lubi nowe wyzwania.
Kyle lubi rozmyślać - tyle pracy i wszystko zniszczone?
Ściany odnowione ... zobaczymy na jak długo.
*****

Cud Natury
Biblia mówi:
Lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają.- (Izajasz 40:31)

Godłem Polski jest wizerunek orła białego w koronie w czerwonym polu.

Mój blog ma w adresie "Fruń tak wysoko jak orzel" (fly as high as eagles).

 Bardzo podobają mi się te piękne ptaki.
Dlatago na koniec proponuję ten piękny, króciutki filmik. Mogę oglądać go bez końca.

http://www.youtube.com/watch_popup?v=pd5BMP_41bI

Friday, March 23, 2012

Naturalne - prosto z farmy?

Photo- artykuł  Czy wiesz co jesz?
Czy naprawdę wiemy co jemy?
Sposób w jaki się odżywiamy zmienił się całkowicie w ciągu ostatnich 50 lat. Czy jesteśmy tego świadomi?
Czy może nasza wyobraźnia ukazuje sielankowy obraz amerykańskiej farmy
 i czy tylko amerykańskiej?
Dobrze, że mamy już dostęp do rzetelnych informacji, które jednak nie pokrywają się z tym co pokazują zachęcające, piękne reklamy i etykiety na produktach spożywczych.
Dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa, naszej odpowiedzialności względem rodziny, a także i naszego środowiska, starajmy się przynajmniej mieć świadomość i wybierać możliwie najlepsze rozwiązania.
Czyż nie zasługujemy na najlepsze?

FOOD, INC

FILMY Z LEKTOREM:

Spożywcza żądza pieniądza 1


Dalszy ciąg tutaj:
link

Wednesday, March 21, 2012

Pierwszy dzień wiosny, nie tylko ziemskiej, ale i galaktycznej.


CZAS TRANSFORMACJI DNA 2012
zaczerpnęłam od Moniki Czyrek, którą nie tak dawno przedstawiałam. (link)

20 marca 2012 zaczyna się dla nas bardzo ważny proces transformujący. Wchodzimy w 9-cio miesięczny okres PRZEMIANY naszych ciał i świadomości. Zmiany te dokonają się na poziomie kodu DNA W tym czasie Matka Ziemia będzie z nami w ciąży. Nasze ciała przejdą przemianę z podstaw węglowych na krystaliczne (krzemowe). Od tej pory zmianie mogą ulec nasze nawyki żywieniowe. Ciało samo odrzuci niektóre pokarmy na rzecz zdrowszych, lżejszych, nieprzetworzonych. Jeżeli zignorujemy wysyłane przez nie sygnały, mogą pojawić się drastyczne objawy (torsje, biegunki, bóle, itd.) Dlatego też w tym czasie warto nastawić się na realizację prawdziwych potrzeb ciała a nie pragnień ego, co nie zawsze jest łatwe do odróżnienia. Okres ten oznacza również proces przyspieszonej przemiany, nie tylko naszych ciał ale i świadomości, która będzie się dostosowywać do wibracji czwartego i piątego wymiaru.




Animals - Comments and Graphics!



Proces transformacji świadomości i ciała zaczął się znacznie wcześniej, bo ok. 1987 r., lecz od 20.03.2012 ulegnie on niesamowitemu przyspieszeniu. 9-cio miesięczny cykl kończy się dokładnie 21.12.2012, czyli w tym magicznym od dawna zapowiadanym dniu. Będzie to dzień, w którym narodzimy się ponownie. Okres płodowy jest dla każdego dziecka w łonie świadomej, mądrej i pełnej miłości matki, czasem beztroskiego i radosnego rozwoju. Gaja to bardzo świadoma i wspaniała istota, dlatego podczas tych magicznych 9 miesięcy, będziemy się czuli bezpieczni, kochani i otoczeni opieką. Uzyskamy wielkie wsparcie, jeżeli chodzi o realizację wszystkich naszych życiowych potrzeb. W tym czasie nasze zadanie polegać będzie na pełnym lekkości, radości i zabawy rozwoju. Niezwykle ważne jest, aby osoby, które spożywają mięso, lub w jakikolwiek inny sposób przyczyniają się do krzywdzenia zwierząt, zaprzestały tego. Gaja będzie bowiem wspierać tylko te osoby, które mają szacunek dla życia. Drugą, niezwykle istotną kwestią jest zaufanie w stu procentach sobie, swojej intuicji i odczuciom . Ma to związek z przyjęciem do ciała naszej duszy, która eony lat znajdowała się w pobliżu naszego fizycznego pojazdu, zamiast w jego wnętrzu. Dusza jest czującym aspektem nas samych. Z tego względu, aby proces naszego rozwoju przebiegał prawidłowo, potrzebujemy uwolnić się spod władzy umysłu, który odrzuca czucie na rzecz „szkiełka i oka”. Uwolnienie się od umysłu oznacza również wyjście z dualistycznego postrzegania rzeczywistości. W dawnych czasach świadomi byliśmy faktu, że stanowimy jedność ze Źródłem i wszystkim, co istnieje. Od czasu jednak , gdy od Źródła zaczęła nas iluzorycznie oddzielać zasłona zapomnienia, nie wiemy kim jesteśmy, co wiąże się z ogromnym cierpieniem i lękiem. Błądząc po omacku , poszukując ulgi oraz odpowiedzi, wytworzyliśmy sobie na podstawie obserwacji swoich odrębnych ciał, sztuczną tożsamość- ego. Uważamy, że jesteśmy oddzielonymi od całości stworzenia, wyalienowanymi bytami. Jak wielkie pole do popisu stworzyło dla umysłu to jedno, pierwotne przeświadczenie o odrębności! Nasz świat zamienił się w teatr, w którym my - ludzie, odgrywamy nieświadomie przeróżne role. Przybieramy maski dobrych i złych, bogaczy i żebraków, mądrych i głupich. Utożsamiamy się z odgrywaną przez siebie postacią i jej myślami oraz emocjami. Zawładnął nami umysł - jego wytwory i programy. Posiadamy miliardy fałszywych pojęć, dotyczących tego, kim jesteśmy. Wpadliśmy w pułapkę analitycznego rozumowania i dualizmu. Zaczęliśmy odrzucać, osądzać, wypierać i nienawidzić te części samych siebie, które uznaliśmy za złe. Cierpieliśmy i cierpimy do dziś. Możemy jednak uwolnić się już od tej bolesnej zabawy. W dzisiejszych czasach Ziemia zalewana jest, pochodzącym ze Słońca oraz przestrzeni kosmicznych, Światłem. Światło to niesie ze sobą informację, wiedzę. Przypominamy sobie, kim jesteśmy i dlaczego daliśmy się schwytać w pułapkę dualizmu. Odpowiedź, która przychodzi zdumiewa i jednocześnie zachwyca: „Dzieckiem dualizmu jest Miłość. Gra pomiędzy dobrem i złem, katem i ofiarą, zrodziła możliwość wybaczenia, zrozumienia i pokochania samego siebie oraz innych bez stawiania warunków”. Bez eksperymentu z zapomnieniem, nie moglibyśmy zadawać sobie ran i krzywdzić siebie nawzajem, by potem uzdrawiając swoje traumy, rozumiejąc cierpienie prześladowców, z głębi serca pokochać ich oraz siebie. Miłość oznacza powrót do Jedności. Potrzebujemy poznać siebie i wszystkie swoje aspekty; rozświetlić swoją ciemność , zaakceptować ją i przytulić do siebie. Uznać jej wartość i boskość. Skoro jest we mnie dobro, musi być i zło, skoro jest hojność, musi być i skąpstwo, skoro jest wrażliwość musi być i bezwzględność, skoro jest mądrość musi być i głupota. Tak działa dualizm. Gdy poznaję swój cień- rozświetlam go uwagą i doceniam wartość tego, co kryje -cień przestaje istnieć a ja doznaję oświecenia. Moje nieuzdrowione aspekty przestają mnie atakować zza węgła. Nie potrzebuję już innych ludzi jako luster, ukazujących mi to, co ukryłam sama przed sobą w mrokach nieświadomości. Jak bardzo uwalniające jest to dla mnie. Jestem lekka, wolna od poczucia winy, wolna od presji, jaką ciągle wywierałam na siebie, by być „dobrą”. Działam sercem i akceptuję siebie, akceptuje całość siebie, swoją Boskość. Wszystko we mnie i innych jest właściwe i potrzebne. Wyciszam umysł. Czuję się Jednością ze wszystkim, co istnieje. Jestem. Jam Jest .
20 marca 2012 jest dniem o bogatej symbolice. To numerologiczna jedynka zwiastująca nowy początek- poczęcie Nowego Człowieka, początek Nowej Ziemi. To również dzień równonocy-symbolicznie wyrażona harmonia pomiędzy dobrem i złem, światłem i ciemnością. To pierwszy dzień wiosny, nie tylko ziemskiej ale i galaktycznej. Wibracja dnia- 20, nawiązuje do energii żeńskiej i oznacza duchowe odrodzenie. Marzec jest miesiącem związanym z neutralnością, wolnością od oceny i przyporządkowanym Matce Ziemi . Trójka (marzec) to wibracja Światła. Od 20. marca z wnętrza naszej planety zacznie napływać Białe Światło, które pomoże nam rozświetlić swój cień. Oprócz tego wypełni ono dziury w krystalicznej siatce okołoziemskiej, co będzie stanowiło ochronę dla naszej ciężarnej planety. Ważne jest aby w tym 9-cio miesięcznym cyklu skupić się głównie na swoim wnętrzu i radosnym procesie wzniesienia. Cały ten trwający od 20.03.2012 do 21.12.2012 proces, będzie kulminacyjnym i najbardziej niesamowitym czasem transformacji świadomości i ciała w historii ludzkości. W pełnej krasie, doświadczą go na początek tylko pionierzy, osoby świadome i przebudzone. One jednak, pociągną za sobą pozostałych. Cykl ten obfitował będzie w energetyczne spływy i astronomiczne wydarzenia, które przybliżać nas będą do wzniesienia.
Poniżej podaję te najbardziej kluczowe:
dalej czytaj tutaj
----------------------------------
Blog Moniki:
http://monikaczyrek.blogspot.com/

Monday, March 19, 2012

Natura potrafi zdziałać cuda. Wracamy do korzeni.

Tytuł dziesiejszego posta zaczerpnęłam z komentarza Marcina, który z entuzjazłem przekazuje naturalne metody zapobiegania i leczenia schorzeń, opierając swoją wiedzę głównie na długoletnim doświadczeniu i wiedzy dr Morse. (link, ink)

Fragment z Komentarza Marcina: powiem szczerze, że w życiu bym nie powiedział, że zioła mają taką moc i na dzień dzisiejszy nie mogę kompletnie zrozumieć, jak daliśmy się przekręcić na leki chemiczne, skoro natura potrafi zdziałać takie cuda!!! No, ale wracamy do korzeni...)
Ten komentarz to odpowiedź na mój wpis. Podzieliłam się swoim doświadczeniem z ostatnio przebytej kuracji ziołowej. Na mój wpis zareagowało parę osób, które do mnie napisały z prośbą o nazwę ziółek, które użyłam. Szczególnie poruszany był problem wyrzutów skórnych, trądziku, egzemy, plamek czerwonych na skórze.

A to fragment mojego wpisu:

Kupiłam w aptece zioła na oczyszczenie jelit i pozbycie się pasożytów. Właściwie nie z myślą o sobie, gdyż uważałam, że u mnie jelita już od dawna są w porządku. Kupiłam je więc z myślą o najbliższych i innych, którzy absolutnie nie mają zamiaru zmienić diety, oczyścić jelita, a cierpią na chroniczne zaparcia i różne trawienne kłopoty.
Nigdy nic nie polecam nikomu, dopóki nie sprawdzę na sobie.
Tak więc zaczęłam z tymi ziółkami.
Powiem krótko, byłam zdziwiona i zaskoczona działaniem tych ziół.
REWELACYJNE!
Przekonałam się, że moje jelita nie były aż tak 'w porządku' jak przypuszczałam.
To mnie bardzo zaskoczyło.
A piszę o tym dlatego również, że po raz pierwszy w życiu zniknęła mi tendencja do wyrzutów skórnych.
Paru osobom poleciłam te ziółka i też są bardzo zadowolone.
Kuracja tymi ziołami trwała miesiąc.
Zalecane jest kurację powtórzyć. 3 razy. Można ją traktować indywidualnie.

Ja obecnie powtarzam kurację, ale tym razem wzięłam CandiGone, które jest bardziej ukierunkowane na drożdże. Jestem w połowie. Jak dla mnie nie jest to dobry wybór. Lepiej gdybym powtórzyła ParaGone.


Wiele osób ma problemy skórne w mniejszym, czy nawet dużym stopniu. Skóra to nasza Trzecia Nerka - znów koniecznie odsyłam do wykładu Marcina. W prosty sposób dowiemy się o co w tym wszystkim chodzi.

Trzecia Nerka.




A wracając do moich ziółek, chciałam zaznaczyć, że nic nie reklamuję, piszę tylko odpowiedż na prośby. Ziółka dla mnie spęłniły swoje zadanie, napewno będę z nich korzystać przynajmniej raz w roku, lub w razie potrzeby i więcej razy. Tylko z ParaGone.

Kupiłam je w polskiej, ziołowej aptece, lecz nie w Polsce, a w USA. Przypuszczam, że w Polsce można je dostać również.

Celem tych ziółek/suplementów jest wewnętrzne, mikrobiologiczne oczyszczenie przy pomocy naturalnych składników oraz uregulowanie zdrowej równowagi bakteryjnej w jelitach.
ParaGone pomaga usunąć pasożyty z organizmu. To silny anty-pasożytniczy, antybakteryjny, przeciwgrzybiczy i przeciwzapalny skład ziół.
Reakcja, przynajmniej u mnie była bardzo pozytywna, żadnych sensacji, typu wymioty, biegunki, czy bóle w czasie kuracji. Bardzo łagodnie, można powiedzieć niezauważalnie kuracja przeszła, oprócz tego, że efekt był dla mnie zaskakujący. Przekonałam się, że jednak nie jesteśmy wolni od pasożytów.
Poza tym ParaGone zalecane jest dla podróżujących.

Dołączona jest dokładna instrukcja korzystania z ziół. Jest dwie wersje sugerowane i trzecia wersja indywidualna.
Ja zastosowałam wersję tzw. pełną.
Sugerowana jest dla początkujących i osób z niską wagą tzw. wersja połówkowa.
Oczywiście, przy poważnych schorzeniach, przy zażywaniu różnych leków lub nawet przy niepewności, zalecane jest wcześniej skonsultować się z lekarzem.

Dodam jeszcze, że jedyną 'wadą' tych ziółek jest dość wysoka cena, co juź wcześniej mnie od nich odsunęło. Pomyślałam, że raczej więcej tu biznesu, niż pożytku. Ileś osób chce na nich zarobić. Ceny są w granicach od 26 do 35 $$. Jeśli ktoś decyduje się je zakupić, warto poszukać cierpliwie dobrej ceny.

Ja jednak nie żałuję, że je kupiłam.

I na koniec Marcina wykład - dalszy ciąg tematu Trzecia Nerka.
"Leki sterydowe - egzema, łuszczyca, atopowe zapalenie skóry".
Koniecznie, warto!


---------
https://www.rawstaurant.blogspot.com/
https://www.youtube.com/user/RAWstauracja

Thursday, March 15, 2012

Dramaty zwane miłością.


Nie żeń się, bądź szczęśliwy.
Znany guru od spraw małżeńskich, o którym już pisałam tutaj, wykładowca, pastor i spiker TV show Mark Gungor tak właśnie radzi - Don't Marry, Be Happy./ Nie żeń się, bądź szczęśliwy/.

Postaram się swoimi słowami przekazać dlaczego Mark Gungor tak właśnie uważa.
Z jego punktu widzenia jest to dość proste. Jeśli uważamy, że małżeństwo uczyni nas szczęśliwymi, jesteśmy w wielkim błędzie.
Mark Gungor pomógł wielu zagubionym parom odnależć się, wielu młodym spojrzeć na relacje męsko-damskie nie tylko z czysto fizycznej strony, ale przede wszystkim z duchowej. Wydawałoby się, że prowadzi coś w rodzaju nudnych kazań. Wystarczy jednak raz posłuchać jego wykładu, aby przekonać się, że świetnie posługuje się śmiechoterapią. Na jego wykładach, każdy, nawet najpoważniejszy temat przerywany jest wybuchami spontanicznego śmiechu.

Co ma znaczyć - Nie żeń się, bądź szczęśliwy.
Czy małżeństwo to tylko dramaty, a wolność i samotność to szczęście?
Ciekawa jestem jak konkretny czytelnik, który czyta teraz ten tekst, odpowiedziałby na takie pytanie, np. kolegi, siostry, itd.:
Poradź mi proszę, czy powinnam/powinienem ożenić z tą oto osobą. Kochamy się, to oczywiste, ale wiesz, chcę wiedzieć napewno, czy nie popełnię błędu.
Ja zazwyczaj w takiej sytuacji odpowiadam żartem, słowami dr Woya Wojciechowskiego:
Sam musisz zdecydować. Lecz jakąkolwiek podejmiesz decyzję - będziesz żałował.


Nie poślubiaj kogoś myśląc, że ktoś cię uszczęśliwi. Kiedy jeden z małżonków lub obydwoje w małżeństwie wychodzą z tego założenia, tworzą wówczas najbardziej nieszczęśliwą parę.
Tak mówi Mark Gungor.

Czy można być szczęśliwym w małżeństwie?
Oczywiście, można. Lecz ludzie, którzy są zadowoleni i szczęśliwe w swoich małżeństwach, nie są zadowoleni i szczęśliwi, ponieważ są małżeństwem. To nie małżeństwo lub osoba, którą poślubili uczyniły ich szczęśliwymi. Oni poprostu są szczęśliwi i spełnieni w życiu, bez względu na małżeństwo.

Rzeczywistość jest taka, że błędnie rozumujemy małżeństwo, jeśli szukamy mężczyzny lub kobiety, która/który ma sprawić, że bedziemy szczęśliwi.
Szczęścia nie szukajmy w małżeństwie.
Szczęścia nie szukajmy w drugiej osobie.
Najbardziej samotni i nieszczęśliwi ludzie na świecie to ci ze ślubną obrączką na palcu. Smutne to, ale prawdziwe.

Wszystkie romantyczne nowele, filmy, wzruszająca romantyczna poezja, muzyka i programy telewizyjne sprzedają kłamstwo, sugerując, że prawdziwą odpowiedzią na znalezienie zadowolenia w życiu jest znaleźć własciwą osobę, znaleźć swoją miłość, swoje dopełnienie, i ona/on nas uszczęśliwi.  Nic bardziej mylnego. Ta wizja daleka jest od prawdy. W swej książce "Laugh Your Way to a Better Marriage"/ PRZEZ ŚMIECH DO LEPSZEGO MAŁŻEŃSTWA/, Mark Gungor pisze:

Udane małżeństwo nie jest wynikiem dwóch pustych dusz, które odnalazły się, i mają nadzieję wzajemnie się uzupełniać. Dwie puste, niespełnione dusze, które zawarły związek małżeński będą tworzyć związek dwóch pustych, niespełnionych dusz.
Udane małżeństwo jest możliwe tylko wtedy, gdy dwoje kompletnych i szczęśliwych ludzi spotyka się w celu budowania wspólnego życie. Oni nie potrzebują innych, aby być naprawdę szczęśliwymi, kompletnymi, spełnionymi, również emocjonalnie. Oni już są szczęśliwi i spełnieni, łączą się ze sobą i czerpią korzyści z małżeństwa.
Biblia mówi, że "dwóm jest lepiej niż jednemu." Ale to jest prawdziwe tylko wówczas, jeśli są dwie zdrowe, stabilne emocjonalnie i szczęśliwe istoty ludzkie.
Jeśli jesteś wolny, ale czujesz się nieszczęśliwy, samotny, niekompletny i pusty, to na miłość Boską, zrób coś, aby stać się w pełni kompletnym, zanim wstąpisz w związek małżeński - radzi Mark Gungar.

Niezliczona liczba małżeństw kończy się rozwodem nie z innego powodu jak przede wszystkim z tego, że myślą, że są nieszczęśliwi z powodu 'obecnego' małżeństwa. Rozchodzą się i znajdują innego mężczyznę lub kobietę, są pewni, że nowy partner/ka przyniesie im szczęście ... Jednak po jakimś czasie, z nowym partnerem sytuacja się powtarza. Niektórzy przechodzą z jednego partnerstwa do drugiego, a nawet zawierają kolejne związki małżeńskie i nigdy nie mogą nauczyć się, że prawdziwe szczęście nie przychodzi, ani nie zależy od drugiej osoby.
Ci którzy są rozwiedzeni lub są w trakcie rozwodu powinni dobrze zgłębić to zagadnienie. Faktem jest, w większości przypadków, jeśli małżonkowie potrafiliby zrozumieć, że ta druga osoba nie jest po to, aby nas "uszczęśliwić", jeśli przestaliby być tak obrzydliwie egoistyczni i egocentryczni, a także, jeśliby przestali oczekiwać od małżonka, że uczyni go cały czas diabolicznie szczęśliwym, nigdy by do rozwodu nie doszło z tego powodu.

Większość ludzi, szczególnie kobiety, łudzą się w swych marzeniach, że rozwód to koniec problemów i bólu, które ten związek im przysporzył. Nowy partner sprawi, że będą szczęśliwe. Życie pokazuje nowe rozczarowania, nowe, a nawet większe dramaty. Jeśli wszystkie brudy z poprzedniego związku nie zostały oczyszczone, będą dodatkowym bagażem w nowym związku.
Nowy chłopak lub dziewczyna, nowy kochanek, nowy małżonek nie są rozwiązaniem. W rzeczywistości, sutuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Często gęsto wciągnięte są w to niewinne dzieci.
Nowy partner wydaje się zawsze bardziej atrakcyjny, seksualnie i uczuciowo, co sprawia, że nie widzimy obiektywnie. (więcej informacji: Mark Gungor "Sex Makes You Stupid"/Sex Czyni Cię Głupim/).
Nie jest więc dobrze spieszyć się z podjęciem decyzji. Trzeba dać sobie odpowiednią ilość czasu na uzdrowienie siebie, a jeśli są dzieci, trzeba przede wszystkim na nich się skupić, nie na randkach.


glitter-graphics.com

Biblia mówi bardzo jasno, że Bóg ma być źródłem naszego szczęścia. To bałwochwalstwo, jeśli robimy inną osobę "bogiem" i wyznacznikiem naszego szczęścia. Niezależnie od tego, czy aktualnie jesteśmy w związku małżeńskim, czy jesteśmy wolni, rada jest taka sama:
Nie oczekuj, że mężczyzna lub kobieta uczyni Cię szczęśliwym. Naucz się być szczęśliwym, spełnionym, wierzyć w siebie. Jeśli nie potrafisz być szczęśliwy bez kogoś, nigdy nie będziesz szczęśliwy z kimś.

W Polsce odbywają się specjalne konferencje dla małżeństw na których wykorzystywane są wykłady Marka na podstawie nagrań DVD. Jest to zestaw 3 DVD (rok prod. 2012, czas nagrania 236 minut, napisy PL)

Tematy zestawu:

• Opowieść o dwóch mózgach
• Klucz do niesamowitego seksu
• Jak razem żyć i się nie pozabijać

Tutaj możemy zobaczyć fragmenty jednej z takich konferencji:




„Śmiej się i buduj lepsze małżeństwo”
----------------------------------------------------
Dla tych, którzy chcą popracować nad swoim ego, naprawić swoje relacje partnerskie, proponuję posłuchać:
Związki Oświecone

Tuesday, March 13, 2012

Moja Wegańska Historia.... z cyklu Moja Historia

 Historia Igevvy z blogu:
http://weganizm.blox.pl/html

Moja wegańska historia

Kiedyś obiecałam, że opiszę swoją "historię", ale nie mogłam się do tego zabrać. Moja wegańska historia jest bardzo prosta i "krótka". Od dziecka kochałam zwierzęta i kiedy dowiedziałam się, że kotlety robi się z krów, odmawiałam jedzenia mięsa w domu. Oczywiście życie jest bardziej skomplikowane, szczególnie dla dzieci. Mimo wzniosłych myśli za czasów młodości, na weganizm przeszłam dopiero kiedy miałam 27 lat, w roku 1986. Wcale nie wiedziałam wtedy o cierpieniu zwierząt wykorzystywanych do produkcji nabiału i jaj. Po prostu uważałam, że ludzie nie powinni wykorzystywać innych istot w żadnym celu. Weganizm był moim noworocznym postanowieniem. Kiedy jednak dotarły do mnie filmy z farm przemysłowych, wtedy zrozumiałam, że weganizm nie jest zwyczajnie etycznym wyborem, ale jedynym sposobem na zakończenie przemocy wobec bezbronnych zwierząt.

Kiedy byłam młodsza, chodziłam na demonstracje, rozdawałam ulotki, namawiałam znajomych… tak jak wszyscy, którzy nie potrafią się zgodzić na istnienie milionów obozów koncentracyjnych dla zwierząt hodowanych na mięso i mleko. Teraz, mieszkając na uboczu, staram się jak najczęściej uzupełniać ten blog i stronę o weganizmie. http://www.weganizm.com/

Otworzyłam też nową pod-stronkę na tym blogu zatytułowaną "O mnie", gdzie wrzuciłam kilka zdjęć z dzisiejszego popołudnia…
http://weganizm.blox.pl/strony/omnie.html
----------------------------------------------------------------
Igevvy blog:
http://weganizm.blox.pl/html

i piękna strona pełna cennych informacji, wege przepisów, linki do wege stron, przyjaznych restauracji i sklepów w całej Polsce, i wiele, wiele innych super tematów. Wszystko pięknie posegregowane. Tutaj można znaleźć wszystko.
http://www.weganizm.com/
----------------------------------------------------------------
Informacje na temat .... Moja Historia:
 Aby niemożliwe stało się możliwe
z cyklu ... Moja Historia

Saturday, March 10, 2012

Flebotomia - upuszczanie krwi - Igła.


Flebotomia - upuszczanie krwi. 

Puszczanie krwi (upuszczanie krwi, flebotomia) – zabieg zaliczany do pseudoleczniczych, często wykonywany w dawnej praktyce medycznej. Znany już od starożytności i popularny aż do końca XIX w. Flebotomia polega na wycofaniu z układu krwionośnego znaczącej ilości krwi. Dawniej wierzono iż zapobiega powstawaniu wielu chorób i przypadłości. Obecnie praktyka ta ze względu na brak potwierdzonej skuteczności została zarzucona z wyjątkiem kilku nielicznych przypadków. W przeszłości użycie tej metody może wydawać się uzasadnione jedynie w przypadkach nadciśnienia ze względu na brak znajomości innych środków leczniczych. Upuszczenie krwi mogło powodować korzystne objawy u pacjenta poprzez zmniejszenie ciśnienia krwi, co było wynikiem spadku objętości krwi w organizmie.

Współcześnie z dawną flebotomią powiązane są głównie procesy pobierania próbek krwi do późniejszej analizy oraz transfuzję. Leczniczo termin flebotomia oznacza upuszczanie pewnych ograniczonych ilości krwi w ściśle określonych chorobach, takich jak m.in.: hemochromatoza, czerwienica, porfiria, w tych przypadkach ma na to na celu zredukowanie ogólnej liczby czerwonych ciałek krwi.

Puszczanie krwi w starożytności.

Flebotomia jako metoda lecznicza była znana już od najdawniejszych czasów, stosowali ją m.in.: mieszkańcy Mezopotamii, Egiptu, Grecji, Majowie i Aztekowie. W Grecji praktyka ta była powszechna w okresie życia Hipokratesa, który wprawdzie o niej wspominał, ale zalecał głównie dietę jako najważniejszy środek leczniczy. Herofilus zalecał stosowanie upuszczania krwi. Archagatus, grecki lekarz praktykujący w czasach republiki rzymskiej, stosował flebotmię bardzo często u swoich pacjentów i dlatego zyskał opinię najbardziej „krwawego”.

Popularność puszczania krwi w starożytnej Grecji miała swe źródło także w teoriach Galena, który odkrył, że żyły nie są wypełnione powietrzem atmosferycznym, jak wcześniej sądzono, ale krwią. Galen uważał, iż krew po swoim powstaniu ulega zużyciu (a nie krąży w obiegu zamkniętym tak jak jest to w rzeczywistości), tak więc "zastój" krwi według niego miał powodować powstawanie "trucizn" i "ekskrementów". Drugą ważną zasadą sformułowaną przez niego była tzw. równowaga 'humorów (albo soków)', od której miał zależeć stan zdrowia. Galen wyróżniał cztery humory (soki): krew, flegmę, czarną i żółtą żółć co było pewnego rodzaju odniesieniem do czterech klasycznych elementów greckiego wszechświata: ziemi, powietrza, ognia i wody. W galenowskiej medycynie krew była najważniejszym z humorów, którego ilość w organizmie musiała pozostawać pod kontrolą. Aby utrzymać równowagę humorów, Galen zalecał lekarzom by usuwali nadmiar krwi lub też prowokowali wymioty za pomocą środków wymiotnych albo podawali środki moczopędne.

Galen stworzył nawet kompletny system wiedzy o tym, jak duże ilości krwi powinny być "wytoczone" z organizmu chorego, wszystko zależało od jego wieku, budowy fizycznej, pogody i miejsca.
Objawami, które uzasadniały stosowanie flebotomii miały być gorączka, ból głowy, udar mózgu.

Wikipedia - więcej:
 http://pl.wikipedia.org/wiki/Puszczanie_krwi

Aktualne badania potwierdzają, że honorowi dawcy krwi są o wiele zdrowsi, odporniejsi, a średnia długość ich życia przewyższa typową średnią.
Do łask powróciła również metoda upuszczanie krwi przy pomocy pijawek:



Na temat upuszczanie krwi jest wiele materiałów w Internecie.

Ostatnio krąży na stronach polskich i zagranicznych, na forach także, artykuł pod intrygująco brzmiącą nazwą- "Igła ratuje życie". Bardzo ciekawy, brzmi przekonywująco i bardzo optymistycznie, kończy się - poleć znajomym.
Przesyłany jest również pocztą emailową w rodzaju tzw. poczty łańcuszkowej. Podaj dalej.... liczba adresów rośnie.
Powiem szczerze, nie jeden już raz takie tasiemce adresów zdarzało mi się otrzymać, najczęściej od znajomych, bardzo życzliwych osób, w dobrej wierze.
Z przykrością, ale zawsze takie łańcuszki lądują w koszu, i proszę adresata, żeby mi nigdy takich emaili nie przesyłać, chociaż byłyby prosto z nieba.

Tym razem  i "Igła" dotarła i do mnie. W pierwszej chwili, gdy zobaczyłam łańcuszek adresów... nie powiem co, ale coś mnie zaczęło trafiać... jakiś szlak... i poszłam tym szlakiem na zwiady. Jak to jest z tą Igłą ratującą życie. Skoro pijawki wypiją krew i jest dobrze, krwiodawstwo też jest zdrowe, upuszczanie krwi nawet samoistne też jest zbawienne, choćby krew z nosa daje wielką ulgę przy wysokim ciśnieniu, chroni przed wylewem, i jeszce by się wiele pozytywów znalazło z upuszczaniem krwi.

Tak więc, czy jest to możliwe, że igła ratuje życie. Wg. mnie - jest możliwe.
Zaznaczam nie jestem ekspertem, to tylko moje zdanie.
Ogólnie znalazłam bardzo wiele kontrowersyjnych wypowiedzi, krytykujących naiwność czytelników, którzy popierają Igłę. Też się nie dziwię.
Wiele  osób również zafascynowała ta metoda.

Miałam nadzieję, że znajdę wypowiedzi osób, które są związane zawodowo z medycyną, szczególnie chińską. Nie udało mi się. Jeśli znajdę - dokleję link.
Znalazłam wypowiedź jednego lekarza, który nie podał nazwiska lub specjalizacji. Nie jestem przekonana, czy to jest wypowiedź lekarza:
http://atrapa.net/chains/igla-ratuje-zycie.htm

Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się więcej wartościowych wyjasnień.

Co ja bym zrobiła w takiej sytuacji jaka jest opisana w poniższym artykule - Pierwsza pomoc przy wylewie  - IGŁA RATUJE ŻYCIE. 

Po pierwsze wezwałabym natychmiast karetkę, absolutnie nie wiozłabym poszkodowanego samochodem. Udar, czy podejrzenie udaru, to poważna sprawa i wymaga jak najszybszej interwencji lekarza. W oczekiwaniu na karetkę,  zastosowałabym procedurę z igłą.
Nie wiem, czy ta metoda naprawdę jest pomocna, czy artykuł ten ma jakis ukryty cel, ale wiem napewno, że upuszczenie krwi nie zaszkodzi, a może pomóc.

Nie posyłałam dalej emaila nikomu, ale uznałam, że umieszczę go tutaj na blogu.
Informacja może komus przydać się, można ją zignorować.
Decyzja zawsze jest osobista.

Czas zweryfikuje, ile w tym artykule jest prawdy. Jesli nawet małe ziarnko, to warto tym ziarenkiem dzielić się.

A to już artykuł.
*********************
IGŁA RATUJE ŻYCIE
Porada chińskiego profesora jak udzielić pierwszej pomocy ofiarom wylewu.
Trzymaj w domu strzykawkę lub nawet zwykłą igłę do szycia lub prostą szpilkę.
To jest zdumiewające jak w nietypowy sposób można odwrócić skutki wylewu.


Kiedy dochodzi do wylewu, naczynia krwionośne w mózgu stopniowo pękają. Kiedy zdarzy ci się być świadkiem wylewu n i e p a n ik u j.
Nie ma znaczenia, w jakim miejscu znajduje się chory.
Nie ruszaj go z miejsca, ponieważ naczynia krwionośne popękają. Pomóż choremu usiąść w bezpiecznym miejscu, aby zabezpieczyć przed ponownym upadkiem.
Jeżeli masz w domu strzykawkę z igłą (byłoby to najlepsze), to dobrze, jeżeli nie, to wystarczy igła do szycia lub szpilka.


1. Umieść igłę nad ogniem, aby ją wysterylizować. Następnie nakłuj czubki wszystkich 10-ciu palców
2. Nie ma specjalnego punktu akupunkturowego, po prostu nakłuwaj w odległości 1 mm od paznokcia............
3. Nakłuwaj, aż pokaże się krew.
4. Jeżeli krew nie zacznie wypływać, uciskaj opuszki palców chorego, aż do wypłynięcia krwi z nakłutych miejsc.
5. Kiedy wszystkie 10 palców już krwawi, poczekaj kilka minut. Chory powinien odzyskać przytomność w tym czasie.
6. Jeżeli usta chorego są wykrzywione, nacieraj uszy chorego aż będą czerwone.
7. Następnie nakłuj płatki uszu dwukrotnie, aż wypłyną po 2 krople krwi z każdego płatka .
8. Poczekaj aż chory powróci do normalnego stanu I zabierz go wtedy do szpitala.


Jeżeli nie zrobi się tego co powyżej, a chory jest zabrany przez pogotowie, to w czasie transportu od wstrząsów na drodze popękają naczynia krwionośne w mózgu.


Nauczyłem się, że upuszczanie krwi ratuje życie, od chińskiego lekarza Ha Bu Ting, który mieszka w Sun Juke. Następnie doświadczyłem tego w praktyce, dlatego też mogę powiedzieć, że metoda ta jest skuteczna w 100 %.
W 1979 roku uczyłem w Fung Gaap College w Tai Chung. Pewnego popołudnia miałem wykład, kiedy inny wykładowca wpadł do mojej sali i w przerażeniu wykrzyknął: Panie Liu, chodź natychmiast, nasz kierownik dostał wylewu.
Kiedy zobaczyłem naszego kierownika, Pana Chen Fu Tien, był blady, jego mowa była bardzo niewyraźna, jego usta były wykrzywione i miał wszystkie objawy wylewu. Natychmiast poprosiłem jednego ze studentów, aby pobiegł do najbliższej apteki I kupił strzykawkę, którą ponakłuwałem opuszki palców chorego.
Kiedy wszystkie 10 palców krwawiły (krople krwi wielkości ziarna grochu), nacierałem jego uszy. Po kilku minutach twarz pana Chen odzyskała kolor i pojawił się blask w oczach, ale jego usta ciągle były wykrzywione.
Więc pociągałem jego uszy, aby napłynęła krew. Kiedy uszy były już czerwone, nakłułem płatki uszu dwukrotnie do pojawienia się dwóch kropli krwi na każdym uchu. W przeciągu 3-5 min usta powróciły do normy i jego mowa stała się wyraźna.
Pozwoliliśmy mu odpocząć przez chwilę, a następnie podaliśmy filiżankę herbaty. Po czym sprowadziliśmy go na dol i zawieźliśmy do szpitala.
Pozostał w szpitalu przez noc, a następnego ranka powrócił na uczelnie na zajęcia. Wszystko powróciło do normy. Nie było żadnych zmian chorobowych. Zwykle ofiary wylewu cierpią z powodu nieodwracalnych pęknięć naczyń krwionośnych w mózgu w czasie transportu do szpitala, w wyniku czego nigdy nie powracają do pełnego zdrowia.
Szczęśliwcy pozostają przy życiu - sparaliżowani do końca życia.
Jeżeli będziemy pamiętali o metodzie upuszczania krwi i rozpoczęciu ratowania życia natychmiast, w krótkim czasie ,ofiary wylewu będą uratowane i powrócą do normalnego życia w 100 %


PROSZĘ PRZEŚLIJ  I N N Y M
**********************

Czy Igła może uratowac życie ofiarom udaru mózgu?
Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie.

Ja cieszę się, że otrzymałam ten email i wielkie dzięki dla Nadawcy.
-------
Na koniec Pierwsza Pomoc. Tym razem na wesoło:
http://youtu.be/aBEKM5kxL5s

Wednesday, March 7, 2012

Mleka roślinne

Alternatywy dla krowiego mleka
napisała Agatka z blogu:
http://surowa-zielen.blogspot.com/

Nie chciałabym się tu rozpisywać na temat szkodliwości krowiego mleka. Istnieje mnóstwo artykułów w sieci, które dotyczą tego tematu. Do głównych ,,zdrowotnych minusów" mleka i produktów mlecznych zaliczyć można zakwaszenie organizmu, wpływ na powstanie osteoporozy, pokrywanie śluzem naszych narządów, a także działanie na nasz organizm hormonów wstrzykiwanych krowom. Przeciwnicy picia mleka podkreślają również inne negatywy konsumowania tego napoju: złe warunki hodowli krów, karmy powstałe z roślin genetycznie modyfikowanych, a także fakt, że mleko krowie jest przeznaczone dla cielaka, a nie człowieka. Często podnoszone są hasła: ,,Pij mleko, będziesz kaleką".
Nie chcę jednak piętnować mlekopijców. Wydaje mi się, że rezygnacja z mleka jest dosyć trudnym procesem, gdyż idea picia mleka krowiego jest nam wszczepiana od początku naszego życia. Chciałabym się więc skupić tutaj na alternatywach dla krowiego mleka. Jak się okazuje, możliwości zastąpienia tego napoju z pomocą produktów roślinnych jest bardzo dużo. Oto te, które udało mi się znaleźć i w większości wypróbować.

1.) MLEKO MIGDAŁOWE
Namoczone ok 8 godzin migdały (1 szklanka) obieramy ze skórki i wrzucamy do blendera. Dolewamy 4 szklanki wody. Jeżeli chodzi o proporcje - w moim przypadku są one bardzo intuicyjne. Dla słodszego smaku dodajemy łyżkę miodu, syropu klonowego, syropu z agawy, czy też daktyli. Po zmiksowaniu można za pomocą lnianego woreczka oddzielić pulpę od napoju i wykorzystać ją np. do ciasteczek. Zazwyczaj jednak nie zawracam sobie głowy pulpą, pijąc wszystko to, co zmiksowałam.Mleko migdałowe smakuje wyśmienicie.

2.) MLEKO SEZAMOWE
Jedną szklankę sezamu moczymy ok, 4-6 godzin, a następnie zalewamy czterema szklankami wody i blendujemy. Niestety ja nie mogę sobie pozwolić na mleko sezamowe, gdyż mój blender jest zbyt słabej mocy i drobne ziarenka sezamu nie miksują się.

3.) MLEKO Z NERKOWCÓW
Te wspaniałe orzechy wystarczy moczyć przez ok. 3 godziny, zalać wodą i powstaje przepyszne mleko. Mnie osobiście bardzo smakuje zwłaszcza, że mam wielką słabość do nerkowców.

4.) MLEKO KOKOSOWE
Świeży, młody kokos

Mleko kokosowe najlepiej pić prosto z kokosa. W naszym klimacie nie jest to często możliwe lub też mamy możliwość kupić po prostu starego kokosa, który raczej nie pochodzi z upraw ekologicznych i jest trudny do otwarcia. Najlepsze są świeże, młode kokosy. Są białe, a ta właściwa wewnętrzna brązowa skorupa jest na tyle delikatna, że można dostać się do środka za pomocą zwykłego noża.
Mam jednak dobrą wiadomość mleko kokosowe można zrobić z wiórek kokosowych. Szklankę wiórek moczymy ok. 2 godzin, a następnie zalewamy wodą i blendujemy. Jeżeli chodzi o wiórki również zalecam ostrożność i patrzenie na etykiety, gdyż często do nich dodawane są konserwanty - dwutlenek siarki.

5.) MLEKO Z ORZECHÓW WŁOSKICH
Można użyć świeżych lub moczonych przez ok 8 godzin orzechów włoskich. Jeżeli są one świeże należy zdjąć gorzką skórkę. I wrzucamy do blendera, dolewamy wody i gotowe!

6.) MLEKO Z ORZECHÓW LASKOWYCH
Również orzechy laskowe świetnie nadają się na mleko. Przepis jest zbliżony, do każdego innego;) Moczymy 5-6 godzin, blendujemy z wodą i opcjonalnie możemy posłodzić miodem.

7.) MLEKO SOJOWE
Zrobienie mleka sojowego jest już bardziej skomplikowane. Przede wszystkim musimy zdobyć soję i to koniecznie nie zmodyfikowaną genetycznie, co nie jest takie proste. Jak już taką dostaniemy ok. 40 dag moczymy przez całą noc aż ziarna napęcznieją.Miksujemy je na gładką masę, a następnie wkładamy do garnka, zalewamy dziesięcioma szklankami wody i zagotowujemy. Następnie oddzielamy pulpę od mleka i gotowe. Można je doprawić niewielką ilością soli i na przykład miodu.

8.) MLEKO RYŻOWE
Odkrycie sezonu. Ryż moczymy ok. 3 godziny, dodajemy 3 szklanki wody i blendujemy. A i muszę dodać, że mleko ryżowe powinno się posłodzić na przykład bananem, bo samo w sobie raczej smaku nie ma.

9.) MLEKO SŁONECZNIKOWE
Szklankę ziaren słonecznika moczymy ok. 6-8 godzin. Dodajemy 4 szklanki wody i miksujemy. Mleko to ma ciekawy smak z właściwą słonecznikowi nutką goryczy.

10.) MLEKO OWSIANE
Ze szklanki owsa czy też z płatków owsianych również można otrzymać mleko. Po 8 godzinach moczenia dodajemy wodę i miksujemy. Warto posłodzić na przykład bananem.

11.) MLEKO BANANOWE
To bardzo łatwy przepis dodany przez Ewcię na ,,W poszukiwaniu optymalnego zdrowia" (filmik). Szklanka wody, dwa suszone daktyle i jeden banan. To wszystko blendujemy i wychodzi pyszne i pożywne mleko. Zamiast daktyli można użyć miodu, agawy lub syropu klonowego.

Opcji jest niewiarygodnie dużo. Jestem pewna, że jest ich jeszcze więcej. A i bym zapomniała. Przechowywanie. Z pewnością takie mleko nie jest wytrzymałościowym hardcorem jak sklepowe UHT, dlatego też najlepiej spożywać je od razu po zrobieniu. Koniecznie należy je trzymać w lodówce, gdzie może stać ok. 2 dni. Nie wiem czy wytrzymałoby więcej, gdyż ze względu na smak i znajomych lubiących moje wynalazki nigdy nie zostało u mnie dłużej:)

A co z alternatywą dla śmietany? 
Gotowe śmietany roślinne też są do nabycia w sklepach.  Najlepsze jednak są domowej roboty.
Agatka ma i na śmietanę pomysły.
Zobacz:
Surowa śmietana

śmietana słonecznikowa Agatki w raw barszczu

Gorąco polecam blog Agatki. Niedawno zaczęla blogowanie, ale już wiele ciekawych informacji przekazała. Warto do niej zaglądać.
http://surowa-zielen.blogspot.com/

------------------------------------
Dla tych, którzy nie lubią lub nie mają czasu na robienie domowego mleka (tak naprawdę nie zajmuje to dużo czasu) mamy w sklepach duży wybór różnych rodzajów mlek roślinnych.  Wystarczy poszperać po Internecie i sprawdzić co, gdzie i o jakich składnikach nam odpowiada.

Monday, March 5, 2012

Świat widziany oczyma blondynki

Od jakiegoś już czasu z dużym zainteresowaniem śledzę "Świat widziany oczyma blondynki" w wydaniu Moniki Czyrek. Tutaj można poznać tą uroczą blondynkę i jej świat:
Świat widziany oczami blondynki
Monika zaraziła mnie Kalendarzem Majów, Proroctwami Majów i mogę powiedzieć, że zadowolana jestem z tej przypadłości.  Staram się czerpać tą prastarą wiedzę na miarę moich możliwości. Nie sądziłam, że może mnie tego typu wiedza kiedyś dotknąć. Świat jednak nie stoi w miejscu, i nie samym chlebem człowiek żyje.

Dzisiaj będzie - 7 Proroctw Majów

Proroctwo Pierwsze Majów

Świat nienawiści i materializmu zakończy się w sobotę 22 grudnia 2012 roku, a wraz z nim nastąpi koniec wszechobecnego strachu. W tym dniu ludzkość będzie musiała dokonać wyboru między zaniknięciem jako gatunku przekonanego o tym, że zagraża zniszczeniem Ziemi, albo dokonać ewolucji w kierunku harmonijnej integracji z całym Wszechświatem, pojmując i uświadamiając sobie, że wszystko żyje, i że jesteśmy częścią tej całości, i że możemy istnieć w nowej epoce światła.

Pierwsze proroctwo mówi nam, że od roku 1999 pozostaje nam 13 lat, aby dokonać zmian świadomości i postaw, abyśmy zeszli z drogi zniszczenia i weszli na taką, na której dokonamy tego jednego postępu otwierającego naszą świadomość i nasz umysł, aby zintegrować się z wszystkim co istnieje. Majowie wiedzieli, że nasze Słońce jest istotą żywą, która oddycha, i że w każdym określonym czasie synchronizuje się z ogromnym organizmem, w którym istnieje, że po otrzymaniu rozbłysku światła z centrum galaktyki promieniuje znacznie intensywniej, wytwarzając na swej powierzchni to, co nasi naukowcy zwą wybuchami słonecznymi i zmianami pola magnetycznego. Mówią nam, że to dzieje się co każde 5125 lat, że Ziemia wygląda na uszkodzoną wskutek zmian na Słońcu poprzez przesunięcie swojej osi obrotu oraz przepowiedzieli, że od czasu pojawienia się tego przesunięcia wytworzą się ogromne kataklizmy. Dla Majów procesy Wszechświata takie jak na przykład oddychanie galaktyki, są cykliczne i nigdy się nie zmieniają. To zaś co ulega zmianie to świadomość człowieka, który podlegając im, ciągle znajduje się na drodze do doskonałości. (Pamiętamy przesłanie Jezusa Chrystusa w Piśmie Świętym: „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz w Królestwie Niebieskim”.) Majowie przepowiedzieli, że sobota 22 grudnia roku 2012, kiedy Słońce otrzyma silny promień synchronizujący pochodzący ze środka galaktyki, zmieni swoją polaryzację i wytworzy ogromne świetliste rozbłyski. Dlatego ludzkość musi być przygotowana do przekroczenia drzwi, które pozostawili nam Majowie, przekształcając się z obecnej cywilizacji opartej na strachu na znacznie wyższą wibrację harmonii. Tylko w sposób indywidualny można przekroczyć barierę, co pozwoli uniknąć wielkiego kataklizmu, jaki zagraża naszej Planecie i dać początek nowej epoce w szóstym cyklu Słońca.

Pierwsze proroctwo mówi nam o czasie nie-czasu, o okresie 20 lat, który zaczął się w 1992 r. i skończy się w 2012 roku, kiedy ludzkość wejdzie w ostatni okres wielkiego poznania, wielkich zmian. Głosi ono również, że po siedmiu latach od zapoczątkowania tego okresu rozpocznie się epoka ciemności, która przeciwstawi się nam wszystkim i naszemu własnemu postępowaniu. Majowie powiedzieli, że słowa ich kapłanów będą usłyszane przez nas wszystkich w znaczeniu pewnej instrukcji przebudzenia. Oni nazywają tę epokę czasem, w którym ludzkość wejdzie do wielkiej sali luster, zwanej przez nich czasem zmian, które służą człowiekowi do przeciwstawienia się samemu sobie oraz by ten czas zmian spowodował jego wejście do tej wielkiej sali luster. By mógł w niej przyjrzeć się samemu sobie, przeanalizować swoje postępowanie wobec samego siebie, wobec innych, wobec przyrody i Planety, na której żyje. Ten czas został nam dany w tym celu, żeby cała ludzkość – poprzez świadomą decyzję każdego z nas – zdecydowała, by zmienić się, wyeliminować strach i brak szacunku we wszystkich naszych relacjach.

Czytaj dalej tutaj: 7 Proroctw Majów

 Image
--------------------------------------
Zapraszam zainteresowanych tym tematem do odwiedzenia blogu Moniki:
http://monikaczyrek.blogspot.com/

Friday, March 2, 2012

Najsilniejsze dzieci świata.

Najsilniejsze dzieci świata.

Parę dni temu zobaczyłam taki tytuł artykułu (link na końcu postu).
Dwaj bracia Giuliani i Claudi z Rumuni (7 lat i 5 lat) trenowani przez ojca, mimo tak młodego wieku, mogą pochwalić się sprawnością, którą nie jest łatwo znaleźć wsród dorosłych nawet wysportowanych.
Autor tego wydarzenia, przypuszczam, stara się nas zmobilizować do codziennych ćwiczeń przez ...zawstydzenie.
Czy mu się to udało?...
We mnie raczej wywołuje uczucie przeciwne do radości, chociaż szczerze podziwiam możliwości jakie posiada nasz ludzki organizm, i ile można osiągnąć ciężką pracą.
Wg. mnie jednak, w dążeniu do osiągnięcia celu nie tylko ważna jest dyscyplina, determinacja, ale i zdrowy rozsądek.
Gdyby tatuś tych małych szkrabów wykonywał te pokazowe sztuczki, biłabym brawo.
Dzieciom raczej współczuję. Może się mylę. Nie jestem pewna, czy wyjdzie im to na zdrowie w przyszłości, chociaż dobrze jest zacząć wcześnie trenowanie.
Wyglądają na radosne i szczęśliwe, miejmy nadzieję, że tak jest i że nie są karmione sterydami.
Oczywiście podziwiam ich obu... i tatusia trenera.


Z dwa tygodnie temu, na placu zabaw widziałam bacię z dwoma wnukami. Straszy wyglądał na 8 lat, młodszy na 3-4 lata. Babcia, wyglądała na skromną, starszą kobietę, trudno okreslić wiek, jedynie siwe włosy wskazywały na to, że pierwszą młodość już ma za sobą. Babcia, była cały czas aktywna,  dreptała z młodszym wnukiem po wszystkich przeszkodach do których ciągnęło malucha i go asekurowała.
Natomiast starszy przykuł moją uwagę i mogę powiedzieć, że szczęka mi opadła widząc co ten drobny, niepozorny chłopaczek potrafił. Krótko powiem - sporo więcej niż ci dwaj na filmiku. Jednym słowem - on fruwał z drabinki na drabinkę, czasami serce stawało mi na moment, widząc jego akrobacje.
Młodszy braciszek próbował go w miarę swych możliwości troszkę naśladować pod czujnym okiem babci.
 Widziałam to na własne oczy, na skromnym, szkolnym placu zabaw w niedzielne popołudnie.
 Rzadki to widok, najczęsciej widzę, młodych rodziców siedzących na ławeczkch, noga na nogę, gazetka, brzuszek na kolanach, a dzieci sobie latają. Nie chce się korzystać z ruchu. I dobrze.... relaks na ławeczce też ma swoje plusy.
A ja bym jednak polecała wziąć przykład z aktywnej babci.
Czujmy się jak dzieci, szcześliwie i zawsze młodo.
Mała uwaga - nie próbujmy natychmiast naśladować tych sprytnych dzieciaków, i nie wymagajmy od naszych dzieci takich wyczynów.

Tutaj nie ma babci o której wspominam. Nie miałam ze sobą aparatu.


Źródło: tutaj
Related Posts with Thumbnails

Moje motto:

"Nie rób tego, co ja chcę, abyś robił. Rób, to co TY chcesz robić. Podążaj za swoimi marzeniami".

Do poczytania...


Dobra nowina... patrz: Gazeta Wyborcza


***
oglądania i posłuchania

O Animalpastor:

Map IP Address
Powered byIP2Location.com