Strona Główna:

Sunday, January 1, 2012

Aby niemożliwe stało się możliwe....


Tik tak, tik tak... Mamy już 2012 rok.... przed nami nowe nadzieje, plany, marzenia...

W tym roku mam w planie przede wszystkim dalej inspirować siebie, bo tego potrzebuję i jeśli uda mi się innych zainteresowanych swoim zdrowiem również zainspirować, będzie mi bardzo miło.
Napisałam 'zainteresowanych swoim zdrowiem', gdyż przede wszystkim my sami możemy pomóc sobie najlepiej i sami możemy sobie również szkodzić. Inspiracji potrzebuje każdy. Dzisiaj mamy dostęp do ogromu wiedzy, problem jednak jest w tym, że często nie jesteśmy w stanie rozróżnić dobrych od pozornie dobrych informacji lub wręcz szkodliwych. To, że jakaś wiedza jest oparta na naukowych badaniach nie musi być prawdą. Brak dowodów naukowych również nie jest wystarczającym powodem do odrzucenia jakiejś idei. Dla kogoś nasze zdrowie, a raczej jego brak może stanowić dobry busines... weźmy to pod uwagę. Dotyczy to obu medycyn tak akademickiej jak i tzw. naturalnej.

"Wiedza jest procesem piętrzących się faktów;
mądrość tkwi w ich uproszczeniu "- Martin Fischer

Wg. medycznej wiedzy, ponad 20 lat temu powinnam przejść chemioterapię. Nie skorzystałam z chemii. Kuracje ziołowe przywróciły mi całkowicie zdrowie o czym już wspominałam parokrotnie.
Poza tym powinnam dzisiaj poruszać się na wózku inwalidzkim lub mieć sztuczne biodra. Mimo, że lat mi przybywa, jestem już w kategorii osób tzw. po 60-tce, poruszam się sprawnie i co najważniejsze bez bólu i bez sztucznych bioder.
Dawno przestałam słuchać ślepo decyzji autorytetów medycznych, kieruję się również własną intuicją i wiedzą opartą na sprawdzonych metodach naturalnych. Autorytetów medycznych absolutnie nie podważam, mam swój osobisty, duży szacunek do służby zdrowia, ale nauczyłam się ważnej lekcji -
to ode mnie zależy bardzo dużo, więcej niż od lekarzy w temacie mojego zdrowia.

"Widziałem wiele ludzi umierających z głodu, lecz z powodu jedzenia - tysiące" - Benjamin Franklin

Miniony rok był dla mnie rokiem w którym popełniłam sporo błędów, i zamierzam w tym roku wyciągnąć z tego wnioski. Będę również o nich pisać w ciągu roku.
To by rok pełen trudnych doświadczeń... może to moje 7 lat chudych., a może inne przyczyny.
 Nie narzekam, cieszę się, gdyż wszystko co doświadczamy tak naprawdę czemuś służy.

'Trudne doświadczenia to najlepsze lekcje".

Podstawowy mój zeszłoroczny błąd to właśnie jedzenie (ale nie tylko)... Gdy byłam ciężko chora, ponad 20 lat temu, surowe jedzenie było moim jedynym lekarstwem + zioła. Nie miałam pokus, jadłam surowe, nieprzetworzane jedzenie, głównie owoce, i wcale nie tak dużo jak często dzisiejsi raw guru sugerują. Na gotowane nawet nie mogłam patrzeć. Tak się stało z powodu choroby. Surowe smakowało mi jak nigdy wcześniej. Zdrowiałam, aż w końcu miałam tyle energii i siły życiowej, ile nigdy w młodych latach nie miałam. Czułam się super, mój lekarz bardzo się cieszył z moich wyników badań, jakie przez rok musiałam regularnie, co miesiąc robić. To był bardzo dobry lekarz, do niczego mnie nie zmuszał, leków nie przepisywał ! (co było bardzo dziwne), a w momencie bardzo złych wyników skierował mnie na Onkologię do Warszawy, gdyż nie chciał niczego zaniedbać. Szpital Onkologiczny w końcu, po paru moich wizytach zadecydował, że powinnam poddać się chemioterapii. Faktycznie wyniki mi się pogarszały, czasem była mała poprawa...
To nie była łatwa dla mnie decyzja. Ale jak widać jestem i piszę tu teraz, czyli bardzo dobra decyzja.

Więcej szczegółów z historii mojej choroby tutaj: Moja historia

Dodać muszę, że moim celem nie jest sugerowanie jakiejkolwiek metody leczenia lub od niej odciąganie. Każdy jest inny i każdego sytuacja jest inna.
Radzę tylko, aby w sytuacji trudnej, np. operacja, chemia - przed podjęciem decyzji zasięgnąć opinii przynajmniej jeszcze jednego lekarza i dobrego lekarza med. naturalnej. Lekarz też człowiek i może się mylić.
W moim przypadku tak było o czym piszę w 'Moja Historia'.

W życiu tak bywa, że jak trwoga to do Boga. Minęło tyle lat od tamtej pory, gdy jest dobrze czujność maleje. Jedna pokusa, potem druga zaczęła się pojawiać szczególnie w tym roku. Pobłażanie sobie na zasadzie 'troszkę" nikomu nie zaszkodzi... i apetyt zaczyna się zmieniać, stare nawyki jedzeniowe tylko czekają u drzwi na ponowne wdarcie się. I własnie ten rok, a właściwie już i poprzedni pokazał mi, że 'troszeczkę można' to zgubne myślenie.

'Bez samodyscypliny nie ma sukcesów'.

Zaczęłam zbyt często bawić się w wegetarianizm,  usprawiedliwiać się procentowo, ileś procent wegetariańskie, ileś procent surowe jest ok. Po roku takich eksperymentów mogę powiedzieć - dla mnie NIE jest ok. Szczerze powiedziawszy, ja wcześniej, z powodu choroby, spontanicznie, instynktownie, od razu przeszłam na surowe, bo tylko takie mi smakowało, jak już wspomniałam.
To był instynk samozachowawczy.
 Poźniej ukończyłam wspaniałe seminarium z dietetyki, na którym dowiedziałam się,  mówiąc w wielkim skrócie, że surowe jedzenie jest dla człowieka najlepsze. Surowe owoce to jest to, co człowiekowi jest przeznaczone. Bardzo mi to odpowiadało, i w teorii i w praktyce. Żadne wyrzeczenia, to była dla mnie sama radość. Smak najlepszy. Zdrowie super.

Przez uleganie pokusom na 'troszke nie zaszkodzi' zauważyłam, że moje zdrowie zaczęło w końcu szwankować. Musiałam powrócić do dyscypliny, bez której nie ma sukcesów w żadnej dziedzinie, w utrzymaniu dobrego zdrowia i kondycji również. Na szczęście moje ciało zaczęło się poważnie buntować i zmusiło mnie do powrotu do starych, dobrych, sprawdzonych, zdrowych nawyków, czyli do surowego jedzenia, które jestem w 100% przekonana...  jest najlepsze... przynajmniej dla mnie na pewno.
Po moich doświadczeniach przekonałam się, że chociaź nie jem mięsa, ale jem gotowane jedzenie - jest to ogromna różnica. Wegetarianizm wg. mnie jest to pierwszy stopień do zmiany stylu odżywiania. Zazwyczaj po jakimś czasie wielu zauważa, że to jeszcze nie jest to, co nasz organizm potrzebuje. Wiele ludzi idzie dalej, zostają Ci którzy nie są jeszcze do końca pewni lub lubią bardzo gotowane, a także lubią gotowanie, pieczenie. Ja na szczęście kucharzyć nie lubię, uważam to za stratę czasu i zdrowia. Doskonale jednak to rozumiem, sama mam pokusy, ale muszę być szczera wobec siebie i innych.

 Pobłażenie nie jest opłacalne, zwłaszcza jeśli nasze zdrowie jest już poważnie zagrożone.

Uznaję jednak zasadę:
'Pokarm jest dla człowieka, a nie człowiek dla pokarmu'.

Każdy ma prawo wyboru swojej drogi życia i swojego stylu życia. Pokarm jest ważny, ale nie najważniejszy.

Chciałam w tym roku sporo miejsca na moim blogu poświęcić na informacje dotyczące poważnych chorób, w tym szczególnie rakowych. Łez mi już brakuje, gdy czytam na blogach prowadzonych przez cudowne, młode osoby walczące dzielnie z tym rakiem nieborakiem, jak go czasem ładnie nazywają. Nie zawsze walka kończy się sukcesem. Smutne to bardzo, bardzo... Smutne jest również to, że mimo postępu medycyny liczba chorych na raka stale wzrasta, w tym ludzi młodych i dzieci.
Myślę, że wiedzy nigdy za dużo. Bardzo ważne jest poznać swoje ciało, i wszystko co potrzebne jest dla budowania zdrowia, jak również do naprawienia powstałych błędów.
Czyż nasze zdrowie nie jest w naszym interesie? Jesli nie w naszym to w czyim?
Będę pisać trochę od siebie, ale szczególnie postaram sie przekazywać wiedzę od doświadczonego lekarza o którym napiszę w następnym poście. Wiedza doświadczonego lekarza, życzliwego ludziom, który nie boi się stracić swojej licencji i mówi to co myśłi i wie, na podstawie swej wieloletniej, pełnej sukcesów praktyki.
Wiedza ta  może się nam naprawdę przydać. Nigdy za dużo wiedzy na temat swojego zdrowia.

Walka z rakiem,
surowe jedzenie,
ćwiczenia gimnastyczne
i oczywiście w zdrowym ciele zdrowy duch, dusza chora - ciało chore również, więc
duchowość,
mentalność i wszystko co wiąże się z utrzymaniem równowagi zarówno na poziomie psychicznym jak i fizycznym. Nie braknie również tematów bezposrednio związanych z tytułem mojego bloga, czyli
 jak być zawsze młodym.
 Te tematy będą dominować w tym roku.

"Dobra materialne, zaspokajanie apetytu i inne przyjemności same w sobie nie zapewmią nam zdrowia i wewnętrznego pokoju, a to jest podstawą szczęścia".



glitter-graphics.com


 Nic tak nie inspiruje, jak prawdziwe historie innych ludzi, którzy, dzięki wiedzy, samodyscyplinie i konkretnej pracy osiągnęli sukces w tym co sobie zaplanowali osiągnąć.
Dlatego postanowiłam w tym roku do moich postów dodać również doświadczenia innych osób, które chciałyby podzielić się tym z innymi.
Otwieram temat "Moje Zdrowie - Moja historia".
Zapraszam serdecznie każdego, kto podjął walkę np. z nadwagą, z nałogiem, z niezdrowym stylem życia, z chorobą itp, itd., aby spisał swoją historię, przesłał do mnie (mój adres jest w sekcji Profil), a ja umieszczę ją na moim blogu. Jeśli ktoś prowadzi blog proponuję 'swoją historię' umieścić na swoim blogu i dać mi znać i dać mi również swoje pozwolenie na umieszczenie jej tutaj.
To dla naszego wspólnego budowania się, wspierania, dzielenia się wiedzą i własnymi doświadczeniami.

Chciałam zaznaczyć, że nie jestem w swoich poglądach dogmatyczna. Jestem otwarta na nową wiedzę, lubię eksperymentować na sobie, sprawdzać nowości medyczne lub inne nieznane mi tematy. Po sprawdzeniu, albo je akceptuję, albo odrzucam. Wierzę, że są osoby, które odżywiają się zupełnie inaczej niż ja, stosują zupełnie inne metody i prowadzą inny styl życia i również osiągnęły sukces w temacie zdrowie.
Dlatego pisząć swoją historię, proszę nie sugerować się moimi poglądami, lecz pisać historię na podstawie swojej wiedzy i swoich osobistych doświadczeń.
Oczywiscie mięso stanowi wyjątek. Tego typu historie nie będą na tym miejscu.
Mówi się:
"Wiele dróg prowadzi do Rzymu"
Ale czy napewno?...  to już życie pokaże.

Niech nasze zdrowie będzie w tym roku naszym priorytetem. Nie idźmy na jakiekolwiek kompromisy - nie warto.

Życzę wszystkim, aby ten nowy 2012 rok był dla każdego rokiem spełnionych marzeń i aby to co niemożliwe stało się możliwe!

"Zacznij od robienia tego, co jest niezbędne, następnie rób to co jest możliwe, pewnego dnia zauważysz, że robisz to, co jest niemożliwe" - sw. Franciszek z Asyżu