Strona Główna:

Tuesday, January 11, 2011

Droga do perfekcji....

W drodze do perfekcji nie ma drogi na skróty.

Talent to o wiele za mało, by osiągnąć sukces. Nieważne kim pragniesz zostać: pisarzem, pianistą, gwiazdą sportu czy mistrzem zen. ( naturoterapeutą, masażystą, dietetykiem, ...,..., tutaj możemy wstawić nasz cel ktory chcemy osiągnąć). Okazuje się bowiem, że aby osiągnąć mistrzowski poziom, musisz poświęcić na to dziesięć tysiący godzin skoncentrowanego, intensywnego treningu. Innej drogi nie ma.

W moim ulubionym miesięczniku Nieznany Świat (Nr 11/2010) zwrócił moją uwagę artykuł Andrzeja Jordana pt. "Nadzwyczaj istotne dziesięć tysięcy". Sam tytuł pewno by mnie nie zainteresował, jako, że liczby nie są moją ulubioną dziedziną, lecz zobaczyłam zdjęcia moich ulubionych muzyków, jak Mozart, John Lennon i zabrałam się za czytanie. Doszłam do wniosku, że chciałabym ten artykuł zachować, dlatego tutaj go zapisałam. Autor porusza moim zdaniem ważną sprawę dotyczącą sprawy 'dyscypliny'. Dotyczy to także naszego zdrowia, tutaj też nie ma drogi na skróty.
 Czy talent wystarczy, aby osiągnąć sukces? Sukces dla każdego znaczy coś innego i nie każdy temat wymaga aż tyle godzin, lecz bez zdyscyplinowania w żadnym temacie nie osiągniemy tzw. sukcesu. Dla wielu sukcesem jest pozbycie się ciężkiej choroby czy nałogu, dla innych pozbycie się nadwagi, jeszcze dla innych ukończenie kursu prawa jazdy, a jeszcze dla innych zdobycie tytułu naukowego.

Pozwolę sobie w całości przekazać treść tego artykułu.
(pod redakcją Marka Rymuszki, którego zawsze podziwiam)

Młody Hindus Rajan Mahadevan (http://en.wikipedia.org/wiki/Rajan_Mahadevan)
 zadziwiał przyjaciół umiejętnością poruszania się wśród cyfr, a przede wszystkim ich zapamiętywania. Pewnego dnia, gdy podjął próbę wymienienia z pamięci cyfr liczby "pi", doszedł do 31.811 znaków po przecinku, i trafił do księgi rekordów Guinessa. Gdy zapytano go, dlaczego skończył akurat na tej liczbie, odparł:
- Nie wiem. Ale wiem, że zawsze przy 31.812 się myliłem!
Do ludzi, którzy z trudem zapamiętują numer telefonu, bardzo przemawia rozpowszechniona opinia, że Rajan Mahadevan musiał urodzić się ze szczególnym talentem do zapamiętywania cyfr. Tak jak Amadeusz Mozart pojawił się na Ziemi z unikalną umiejętnością, jaką było komponowanie muzyki.
Niemniej badania pokazują, że trening odgrywa znacznie większą rolę niż talent. Jeśli pragniesz zostać mistrzem w dowolnej dyscyplinie: technice, muzyce, sporcie, mediumizmie..., musisz trenować! Mahadevan długie lata ćwiczył swój mózg, aby ten szybko liczył i zapamiętywał cyfry. Gdy był testowany w innych dziedzinach, np. w zapamiętywaniu słów lub figur geometrycznych, jego pamięć okazywała się znacznie słabsza.
O tym, że trening daje doskonałość, przekonuje w swojej książce Outliers - The Story of Success Malcolm Gladwell http://en.wikipedia.org/wiki/Outliers_(book) ). Przedstawia on wyniki badań, wykazujące niezbicie, że mit o ludziach obdarzonych naturalnym talentem, którzy bez wysiłku osiągają mistrzowską perfekcję, jest niczym innym jak .... mitem właśnie.
Oto jeden z wielu powołanych przez Gladwella przykładów.
Szwedzki psycholog K. Anders Eriesson przeprowadził badania w berlińskiej Akademii Muzycznej. Rozpoczął je od podzielenia klasy instrumentów smyczkowych, konkretnie wiolinistów, na trzy grupy:
pierwszą - najlepszych, mających perspektywy na karierę solową,
drugą - zdolnych,
trzecią - składająca się z tych, którzy będą musieli zadowolić się posadą nauczyciela muzyki.
Ericsson spytał studentów, ile rocznie poświęcają godzin na ćwiczenie. Odpowiedzi jakie otrzymał zaskoczyły go. Otóż wszyscy rozpoczęli naukę w wieku około pięciu lat i w ciągu pierwszych dwóch ćwiczyli tyle samo czasu, od dwóch do trzech godzin tygodniowo. Gdy ukończyli ósmy rok życia zaczęły zarysowywać się różnice:
grupa najlepszych ćwiczyła najwięcej godzin. Jako dziewięciolatki robili sześć godzin tygodniowo, będąc dwunastolatkami osiem godzin, i tak dalej, aż do wieku dwudziestu lat, gdy przekroczyli 30 godzin ćwiczeń tygodniowo. W ten sposób elita wiolinistów berlińskiej Akademii Muzycznej do dwudziestego roku życia zagospodarowała na doskonalenie swych umiejętności z górą dziesięć tysięcy godzin.
Podobny wynik otrzymał Ericsson, gdy porównał wkład pracy pianistów-zawodowców. Żaden z amatorów nie ćwiczył więcej niż trzy godziny tygodniowo (jak w dzieciństwie). Zawodowcy sukcesywnie wraz z wiekiem zwiększali ilość godzin przeznaczonych na ćwiczenia i będąc dwudziestolatkami wypełnili kryterium owych dwudziestu tysięcy godzin ćwiczeń.
Godne odnotowania wydaje się to, że Ericsson nie natknął się na ani jednego muzyka, który osiągnął mistrzostwo wyłącznie dzięki talentowi. Każdy - bez wyjątku - w wieku dwudziestu lat miał za sobą dziesięciotysięczną porcję treningową. Równie ciekawe jest to, że badacz nie napotkał nikogo, kto mając na końcie taką ilość przepracowanych godzin, należałby do do grupy najgorszych.
Wskazywałoby to na pewną prawidłowość, polegającą na tym, że aby osiągnąć w dowolnym zawodzie dolną granicę poziomu mistrzowskiego, potrzeba co najmniej dziesięciu tysięcy godzin treningu (matematycznie rzecz biorąc - trzy godziny dziennie przez dziesięć lat).


Istnienie tego magicznego wzoru potwierdzają eksperci, między innymi amerykański neurolog Daniel Levitin. Według niego owe sakramentalne dziesięć tysięcy godzin można odnaleźć wśród kompozytorów, instrumentalistów, pisarzy, koszykarzy, łyżwiarzy, pływaków. Nie spotkał on nikogo, kto dotarł na szczyty umiejętności z mniejszą ilością godzin ćwiczeń za plecami.
- Wygląda na to, że mózg i ciało potrzebują właśnie tyle czasu, aby uzyskać mistrzowski poziom' - stwierdza Daniel Levitin.
Nawet najbardziej kryształowe talenty nie osiągną szczytów, zanim nie wdrapią się na dziesięciotysięczną górę. To prawda, że Mozart ( http://www.mozart.toya.net.pl/ ) rozpoczął komponować muzykę w wieku sześciu lat, ale nie były to specjalnie dobre kawałki' - pisze z kolei brytyjski psycholog Michael Hove w swej książce Genius Explained.
- Jego kompozycje zadziwiły świat dopiero, gdy osiągnął 21 rok życia. Jeden z największych muzycznych geniuszy w historii tej planety, obdarzony nadludzkim talentem Amadeusz Mozart, nie ominął 'golgoty' długoletnich ćwiczeń.


Reguła dziesięciu tysięcy dotyczy wszystkich, także do niedawna najbogatszego człowieka świata Billa Gatesa. Gdy w młodym stosunkowo wieku ze swoją firmą Microsoft osiągnął sukces, miał za sobą wiele lat programowania komputerowego. Trening rozpoczął, kiedy jego szkoła w 1968 roku, jako jedna z pierwszych w Stanach Zjednoczonych i na świecie, udostępniła uczniom komputery do nauki programowania. Gates siedział przed komputerem dniami i nocami przez pięć lat, od ósmej klasy aż do matury. Gdy przerwał studia na Uniwersytecie Harwarda i wystartował z firmą Microsoft, praktycznie całą swoją młodość spędził przed komputerem.

Kiedy The Beatles w 1964 roku, jako praktycznie nieznany zespół, podbił Amerykę, nie byli nowicjuszami. Przez trzy lata (1960-1962) grali (między innymi w Hamburgu) niezliczoną ilość koncertów (do których częstokroć angażowani byli zupełnie przypadkowo, bo akceptowali wszystkie propozycje). W hamburskich klubach striptisowych stali na scenie po osiem godzin siedem dni w tygodniu. - Byliśmy coraz lepsi. Zdobywaliśmy wiarę w siebie. Do tego absolutnie przyczyniły się te wszystkie cholerne nieprzespane noce! - zwierzał się wiele lat później w wywiadzie prasowym John Lennon. W chwili wielkiego przełomu w 1964 roku The Beatles mieli za sobą 1200 koncertów, a zatem więcej niż elita dzisiejszych zespołów estradowych zagrała przez całą swoją karierę.


Spróbujmy pokusić się o taką oto refleksję:
dla ludzi decydujących się na osiągnięcie perfekcji droga na skróty nie istnieje.
Aby zostać ekspertem w jakiejkolwiek dziedzinie, trzeba poświęcić na to minimum dziesięć tysięcy godzin treningu. Amen.
Moim skromnym zdaniem a mówię to jako praktyk, powyższa reguła dotyczy również sfery mistyki. Trzeba trenować talenty: healing, jasnowidzenie, mediumizm... Ćwiczyć regularnie obszary sfery eterycznej, do której czuje się bliskość.
Innej drogi uzyskania perfekcji nie ma.
Mówiąc innymi słowy: Pan Bóg (jeśli to napewno On) porusza kamień (talent), ale toczyć go trzeba własnymi siłami (praca).

http://www.nieznanyswiat.pl/

Tyle artykuł, a my możemy przenieść tą informację do siebie i zadać sobie pytanie -
w jakiej dziedzinie chcę byc perfekcyjny?
Jak tego można dokonać, odpowiedź jest w powyższym artykule.

Pamiętajmy:
W drodze do osiągnięcia perfekcji nie ma drogi na skróty.
Tylko Praktyka czyni Mistrza.
*******
Tutaj też warto zaglądnąć:
http://jknow.republika.pl/geniusz/geniusz.html