Strona Główna:

Thursday, January 27, 2011

Bananera - plantacja bananów.

Warto wiedzieć!
Wojciech Cejrowski - Boso przez Świat, podróżnik, badacz ginących plemion Amazonii, osobowość telewizyjna, popularny dziennikarz radiowy, artysta kabaretowy, pisarz i publicysta, oprowadzi nas tym razem po plantacji bananów.

Poznajmy tajniki uprawy bananów, metody przygotowywania ich do wywózki na eksport do Europy - w tym także do Polski.
Ciekawy film, naprawdę warty obejrzenia.
Poznać możemy także różne rodzaje bananów i dowiedzieć się jak rozpoznać najlepsze do jedzenia banany i te, których nie warto kupować.

Bananera oznacza plantację bananów. Brzmi romantycznie, kolonialnie i bogato – nic bardziej mylnego. Bananera obecnie to po prostu fabryka bananów – owoce zawinięte w foliowe worki, by ochronić je przed wpływem środowiska, nie mają możliwości dojrzeć – są zbierane jeszcze zielone, a dojrzewają w drodze na nasze stoły.
Wojciech Cejrowski przybliża nam pracę na wielkich farmach, skąd pochodzą te popularne owoce.

WARTO ZOBACZYĆ:
http://www.tvp.pl/styl-zycia/podroze/boso-przez-swiat/wideo/bananera

*****
Czy musimy koniecznie jeść owoce sprowadzane z innych, egzotycznych krajów, zwłaszcza zimą?
Ja myślę, że absolutnie nie musimy.
Ostatnio czytałam bardzo ciekawy i dobrze opracowany artykuł Moniki T.,( http://rawolucja.pl/), wielkiej miłośniczki zdrowego, ekologicznego i radosnego stylu życia, na temat bardzo podobny do poruszonego w tym filmie o importowanych bananach.
Cytat:
Jakie jest więc rozwiązanie? Proste! :) Ekologiczne rolnictwo w Polsce oraz ograniczenie produktów importowanych do niezbędnego minimum (wiadomo, że np. banany u nas nie wyrosną nawet w lecie). Zamiast szukać ekologicznych warzyw z odległych krajów w drogich, sieciowych sklepach poszukajmy naj(nie)zwyklejszego rolnika ekologicznego w naszej okolicy. W Polsce nadal przeważają jeszcze małe gospodarstwa. Wielu rolników dowozi swoje produkty do sklepów ze zdrową żywnością, można się z nimi umówić i odbierać zakupy osobiście unikając w ten sposób kosmicznych marż nakładanych przez sprzedawców. Kilka lat temu powstała też inicjatywa (zapożyczona ze Stanów, gdzie ruch ten rozwija się bardzo prężnie) polegająca na tym, że grupa kilku osób zbiera się i określa swój wkład pieniężny jaki może ponieść w „wynajęciu” rolnika, który za pensję uprawia ekologiczne warzywa i dostarcza je potem do zleceniodawców (podział plonów w zależności od wniesionego wkładu). Dzięki temu hodowca ma zbyt, a zamawiający pełnowartościowe, świeże warzywa i owoce. W Polsce to się na razie nie przyjęło, ale ja myślę że to kwestia czasu :)

Gorąco polecam zapoznać się z całym artykułem:
http://rawolucja.pl/raw-food/raw-food-zima-warzywa-ekologiczne-kontra-lokalne/

To piękne zdjęcie wykonała Monika: Rawolucja